cierpliwości.

- Zwariowałeś. Mam rozumieć, że moja matka... - Kłamała przez całe życie. - Zacisnął mocniej palce na kierownicy. - A moja Lily jest matką z tej opowieści. - Spojrzał na Glorię. - Lily to twoja babcia. - Ale... - Gloria uniosła dłoń do skroni. - Ale... tyle lat? Tyle lat milczała? Wiedziała przecież, jak się ze mną skontaktować. Dlaczego nigdy nie próbowała? Dlaczego nie chciała mnie poznać? - Bo wstydziła się tego, kim jest. A właściwie kim była przez większość swojego życia. Bała się, że nie będziesz chciała jej znać, podobnie jak rodzona córka. Uwierzyła, że zrujnuje ci życie, jeśli się do ciebie zbliży. Ona cię teraz potrzebuje, Glorio. Tęskni za tobą. Jest umierająca. - Umierająca? - wyszeptała Gloria. - Tak. Twoja matka poinformowała mnie właśnie, że nie chce jej widzieć. Nic jej nie obchodzi, że to ostatnie życzenie Lily. Gloria jeszcze nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała, ale widział, że zaczyna się wahać, powątpiewać. - Dlaczego miałabym ci wierzyć? - zapytała. - Twoja opowieść brzmi zupełnie nieprawdopodobnie. - Dowiodę ci, że jest prawdziwa. - Ile czasu ci to zabierze? - Dużo. Już otworzyła usta, żeby zaprotestować, ale nie dał jej dokończyć. - Zastanów się dobrze, Glorio. Co zrobisz, jeśli okaże się, że mówiłem prawdę? Jak będziesz się czuła, wiedząc, że pozwoliłaś umrzeć jej samotnie? - Jeśli mówiłeś prawdę, wszystko, co wiem o mojej matce, jest kłamstwem. - Owszem. Ale chyba lepiej znać prawdę, nawet bolesną, niż wierzyć w kłamstwa. Gloria przygryzła wargę. Milczała. W końcu, po długiej chwili, skinęła głową. - Dobrze, jedźmy tam - zdecydowała. Santos zawiózł ją do domu przy River Road. W czasie jazdy Gloria prawie się nie odzywała. Zatopiona we własnych myślach, przygotowywała się na spotkanie przeszłości. Wiedział, że będzie to trudne spotkanie, ale gotów był zrobić wszystko dla Lily. A Lily bardzo potrzebowała wnuczki. bzp-bartnik.pl/media/ Lady Welkins chwyciła ją za ramię. - Jeśli pani to zrobi, ona znowu ucieknie. Musi pani ją obserwować. Albo jeszcze lepiej, niech mnie zobaczy. Wtedy się wystraszy i przyzna do wszystkiego. - Pomoże mi pani? - Z przyjemnością. Fiona uśmiechnęła się nieznacznie. - Za kilka dni są urodziny mojej córki. Dopilnuję, żeby dostała pani zaproszenie. Wdowa odwzajemniła uśmiech. - Cudownie. Alexandra siedziała przy fortepianie i grała ulubioną melodię taneczną swojego ojca. Dźwięki „Mad Robina” wypełniały oświetlony blaskiem świec pokój muzyczny i rozpraszały ciszę wielkiego domu. Rose i Fiona wcześnie udały się na spoczynek, a hrabia zaszył się w gabinecie. Nawet hulaki czasami muszą popracować, pomyślała.

stron. - Oddycha przez usta - dokończył Kilcairn i wstał. Teraz chyba się śmieją. Nie wiedział, że lekcje etykiety są takie zabawne. - Zostaje więc tylko pięć kandydatek do sprawdzenia. Lucien otrząsnął się z zamyślenia. - Co? A, tak. Pięć. Nie bardzo jest z czego wybierać. Proszę znaleźć więcej Sprawdź - To nie jest najlepszy pomysł, kochanie. Chwyciła jego ręce, przyciągnęła do siebie. - Dotknij mnie, Santos... proszę. Zamknął dłonie na jej piersiach. A więc tak wygląda rozkosz, myślała oszołomiona. Nigdy nie przypuszczała, że to takie wspaniałe, cudowne, zapierające dech w piersiach uczucie. Teraz rozumiała, dlaczego matka miała taką władzę nad ojcem. Pojęła, że to nieprawdopodobne doznanie daje wolność, uskrzydla. Tak, Santos da jej wolność, wyswobodzi ją. Był jej przeznaczony, jeśli wcześniej miała cień wątpliwości, teraz nabrała absolutnej pewności. Osunęli się na siedzenie, Gloria przywarła całym ciałem do kochanka. - Nie przerywaj - szepnęła. - Muszę. - Dlaczego? Kocham cię. Nie będziemy się widzieć przez trzy tygodnie. Zaczynał się właśnie karnawał, szczególnie celebrowany w Nowym Orleanie okres balów, przyjęć i ulicznych parad. Z karnawałem zaś związane były obowiązki towarzyskie, które miały rozdzielić Glorię i Santosa na dłużej. - Nienawidzę karnawału - jęknął. - Zwariuję bez ciebie. - Tym bardziej nie przerywaj. Proszę, Santos. - Igramy z ogniem.