Roześmiała się bez cienia wesołości.

- Gotów jestem położyć cię na plecach i... Klara przesuwała dłonią po jego ciele niżej i niżej. Wzięła w usta sutek jego piersi i zaczęła ssać. Pieszczotą ręki doprowadzała go niemal do eksplozji. Zamknął ją w uścisku, chwycił za pośladki, wsunął kolano między jej uda i przyparł ciałem do łóżka. - Pragnę cię - powiedziała, wzmagając pieszczoty. - Jeszcze nie - rzucił schrypniętym głosem i oderwał jej dłoń od swojego ciała. Klara odpowiedziała gorącymi pocałunkami, co tylko spotęgowało pożądanie. Pieścił jej piersi dłońmi i językiem, potem rozsunął jej nogi, by wśliznąć się między nie. W oczekiwaniu na spełnienie Klara pomyślała, że jej uczucia do Bryce'a to coś więcej niż namiętność jednej nocy. Wzięła jego twarz w obie ręce, koniuszkiem języka przesunęła mu po wargach. Potem wsunęła go głęboko w usta Bryce'a i wróciła do gorących pieszczot dłonią. Czuła, że drżał, gdy podniecenie sięgało zenitu. Pchnął ją na łóżko. Położył się obok. Usiadła na nim i pozwoliła, by wniknął w jej ciało. Zakołysali się w zgodnym rytmie. Rozkosz pozbawiała ich oddechu. - Och, Bryce! - jęknęła, gdy oboje doznali orgazmu. - Wiem, wiem - szepnął, delikatnie całując jej wargi. Pomyślał, że z nikim nie było mu tak dobrze. Postanowił, iż do rana przekona ją o tym. - Kochanie, bardzo cię pragnę - wyznał. - Ja też - zapewniła, czując pieszczotę jego dłoni na plecach i biodrach, pocałunki składane na całym ciele. Objęła go za szyję i przylgnęła do niego całą sobą. Pragnęła, by ta chwila trwała wiecznie. Bryce przytrzymał jej nogi na swoich biodrach, obrócił się i zagłębił się w niej z jeszcze większą mocą. Czuła w sobie każdy jego ruch. Świat przestał istnieć. Ważne były tylko powracające fale rozkoszy. - Klara! - krzyknął, osiągając kolejny orgazm. Dziewczyna mimowiednie powtarzała jego imię. Na rzęsach czuła łzy szczęścia. Bryce spostrzegł to i mocniej ją przytulił. Przez chwilę pomyślała, że to się musi zaraz skończyć. Teraz jednak nie była w stanie powstrzymać żywiołu, któremu się poddała. Bryce uniósł głowę i spojrzał na nią. - Wszystko dobrze? - spytał. - Cudownie - odparła, przesuwając palcem po jego wargach. http://bzp-bartnik.pl — Pana dotychczasowa Niania przegrała starcie? — Pracownik Allied Domestic uśmiechnął się ze zrozumie- niem. — Być może pański model był już trochę anachro- niczny? Nie odpowiadał współczesnym standardom pro- wadzenia walki? Czyżby... no tak, nie wrócił o wyznaczonej porze do domu? — W ogóle nie wrócił — odpowiedział Tom łamiącym się głosem. — A więc jednak, został unicestwiony... Całkowicie pa- na rozumiem. To bardzo częsty przypadek. Proszę zrozu- mieć, nie ma pan wyboru. Proszę nie mieć do nas żalu. Niech pan nie obwinia za to Allied Domestic. — Ale przecież — ochryple odezwał się Tom — gdy je-

- W takim razie ja przepraszam. I wybaczam ci, bo nic nie możesz poradzić na to, że jesteś człowiekiem bez serca. Inaczej nie byłbyś takim głupcem. - Ruszyła do drzwi. - Nie pozwolę się obrażać! - ryknął diuk za jej plecami. - Przyszłaś żebrać o pieniądze, kuzynko? Na podeście stał Virgil Retting. Opierał się o balustradę i uśmiechał szyderczo. - Dzień dobry, Virgilu - powiedziała i skierowała się do wyjścia. Sprawdź stopniu niż ty. - A co z jej reputacją? - A Z moją? Fiona wycelowała w niego palec. - Właśnie! Nie sądź, że mnie oszukasz i że nie widzę, co się tu dzieje. Jej chodzi o twoją fortunę, podobnie jak wcześniej o pieniądze lorda Welkinsa. Wiem, że z tobą sypia. I nie zmusisz mnie do milczenia. W pierwszej chwili Lucien pomyślał, że ciotka ma więcej rozumu, niż przypuszczał. Potem przemknęło mu przez głowę, że chętnie by ją udusił. - W takim razie odeślę cię do Blything Hall, gdzie nikogo nie będzie obchodzić, co pleciesz. - Nie groź mi! Z trudem powstrzymał się od wrzasku.