balansując na drugiej nodze. Diaz sprawnie opatulił jej stopę

jej już zdecydowanie za ciasna. Wreszcie zdecydowała, że nie może dłużej ignorować Diaza. Tym bardziej że on wciąż obserwował ją w milczeniu. - Czujesz się tu jak u siebie w domu - powiedziała. - Urodziłem się w Meksyku. - Ale powiedziałeś, że jesteś obywatelem Stanów Zjednoczonych. Kiedy dostałeś obywatelstwo? - Przy urodzeniu. Moja matka pochodziła ze Stanów. Tak się złożyło, że urodziła mnie w Meksyku. Zatem Diaz miał podwójne obywatelstwo, tak jak Justin. - A twój ojciec? - Jest Meksykaninem. Zauważyła, że o matce mówił w czasie przeszłym, podczas gdy o ojcu - w teraźniejszym. - Twoja matka... nie żyje? - Zmarła kilka lat temu. Zresztą jestem prawie pewien, że moi rodzice nigdy nie byli małżeństwem. - Dobrze znasz swojego ojca? - Mieszkałem z nim całkiem długo. Przez połowę swojego dorastania. Cóż, było to lepsze niż mieszkanie z matką. A ty? http://www.abc-budownictwa.info.pl przyjemnością wyobraziła sobie, jak Rhonda pieczołowicie przesadza kwiaty, odcina uschnięte liście i martwe gałązki. Zanim doszła do drzwi, te otworzyły się nagle. Stali w nich oboje, aż szarzy ze zmartwienia. Żal ścisnął serce Milli. Próbowała ich uspokoić, ale może wszystko zrobiła nie tak. Teraz było już zresztą za późno na to, by się wycofać. Lee otworzył szeroko zewnętrzne oszklone drzwi. an43 405 Milla zdobyła się... może nie na uśmiech, ale na przyjazny wyraz twarzy. - Dzień dobry, jestem Milla Edge. Rozmawialiśmy wczoraj

złapać ich za te puste łby i walnąć mocno o solidną ścianę. - Czy oni mają dzieci? - zapytał Diaz. - Tak, oboje. Ross ma trójkę, a Julia dwoje. - Powinni rozumieć, jak się czujesz. - Ale nie rozumieją. Może nie potrafią. Może trzeba samemu stracić dziecko, żeby zrozumieć. To tak, jakby zabrakło części mnie Sprawdź kręciły się wokół dwóch kwestii: pracy i Diaza. - Zadzwoniłam do niego sama z przeprosinami - ciągnęła Susanna. - Rozmowa zeszła na inne sprawy i usłyszałam, że masz jakiś trop prowadzący do porywacza Justina. Jak ten facet się nazywa? Diego? Diaz? an43 319 - Ech, nic z tego nie wyszło - powiedziała Milla, instynktownie powstrzymując się od mówienia o Diazie. Teraz, kiedy już wiedziała, czym on się zajmuje, rozumiała, że lepiej powiedzieć za mało niż za dużo. - Kurczę. A miałam nadzieję, że może tym razem... Nieważne.