- A dlaczego miałoby być inaczej? - spytała ze złością.

wścibską. Rozkoszowała się widokiem półtropikalnej roślinności na wzgórzu, po którym właśnie zaczęło wspinać się lando. Wokół rosły palmy i gaje oliwne, a urocze dolinki po obu stronach drogi mieniły się kolorami dziko rosnących kwiatów. Tempera była zawiedziona, że nie jadą brzegiem morza, ale zachwycała się pokrytymi śniegiem szczytami gór w oddali. Pokojówki skracały sobie drogę plotkowaniem. W innej scenerii Tempera słuchałaby ich i, być może, dowiedziałaby się czegoś pożytecznego. Teraz jednak pochłonęły ją całkowicie 37 dzikie orchidee i żółte fritilarie, białe i liliowe krokusy, szkarłatne soldanelle i inne alpejskie rośliny. Powóz wspinał się coraz wyżej. Nagle przed nimi, wysoko na cyplu — Tempera była pewna, że jest to St. Hospice — na błękitnym niebie zarysowała się sylwetka zamku. — Co to za budowla? — spytała siedzącą obok pokojówkę. — To Chateau Bellevue. Właśnie tam jedziemy — rzuciła http://www.abc-psychoterapia.com.pl/media/ W pięć minut później stanęło przed nim sześć uderzająco pięknych młodych kobiet, całkowicie mu nieznanych. Nie było wśród nich Belli, a nie ulegało wątpliwości, że gdyby którejkolwiek z dziewcząt brakowało, Aro wiedziałby o tym. - Jeżeli chcesz, możesz mieć Heidi dzisiejszej nocy. Któryś z moich ludzi przywiezie ją do ciebie, a potem zabierze z powrotem. A może wolisz spędzić z nią kilka godzin teraz? Edward potrząsnął głową. -'Nie. Muszę pomówić z pewnymi ludźmi w sprawie, o której rozmawialiśmy – wyjaśnił zgodnie z prawdą. Bella usłyszała kroki Edwarda i zamarła w oczekiwaniu, wpatrzona w zamknięte drzwi gabinetu. Pokój z pewnością był w założeniu przeznaczony na sypialnię, ale umeblowano go jak pokój biurowy - wstawiono biurko, komputer, małą sofę i półki z książkami. Bella zauważyła historię Zuranu. W bardziej sprzyjających okolicznościach chętnie by ją przeczytała. Serce waliło jej mocno. Odkryła, że tylko to pomieszczenie ma zamek w drzwiach, więc postanowiła tutaj poczekać na powrót Edwarda. W ten sposób przynajmniej nie zdoła wyrzucić jej siłą. Pokój miał przyległą łazienkę, ale w sumie był niewielki i Bella zaczynała się w nim czuć nieco klaustrofobicznie. Apartament wydawał się pusty. Czyżby Bella wzięła sobie jego słowa do serca i wyjechała? Ku swojemu zdumieniu nie ucieszył się z tego tak, jak przewidywał. Nadmiernie rozwinięte poczucie obowiązku sprawiało, że wolał pomyślne zakończenia. Poza tym zdecydowanie nie chciałby musieć zamartwiać się losem tej lekkomyślnej, młodej kobiety. Wciąż czuł w powietrzu jej zapach - czysty, lekki i delikatny. W kuchni, ku swojej uldze, zobaczył jej torebkę i komórkę. Najwyraźniej Bella wciąż tu była. Wyciągnął z torebki jej paszport. Z gabinetu doszedł go lekki szelest. Edward zmarszczył brwi. - Bella?

koniec East Heath Road. Po drodze prawie z sobą nie rozmawiali, oboje byli zmęczeni i pogrążyli się we własnych myślach. 86 - A więc - spytał Matthew, kiedy już dojeżdżali - czy mam powiedzieć Karo, że wiem o jej depresji? Czy nie pomyśli, że Sprawdź Przyłożył dłoń do szyby. Poczuł nagły impuls, by ją roztrzaskać, podnieść Karo i wziąć ją w ramiona. W domu tylko Chloe go objęła. Izabela wzięła go pod ramię, ale poza nią tylko najmłodsza pasierbica w ogóle go dotknęła. Całkowicie rozumiał, że uczucia Imogen miały dla jej babki pierwszeństwo - to oczywiste, że tak być musiało... oczywiste. Ale w tej akurat chwili, w tym strasznym, pustym miejscu, gdzie kończyła się wszelka nadzieja, Matthew rozpaczliwie zapragnął choćby odrobiny pociechy i fizycznego kontaktu. W normalnej rodzinie na pewno usiedliby wszyscy razem, dzieląc z sobą żal - a może nawet wyraziliby głośno swój daremny protest... 139 Przez całą drogę do Londynu zdawał sobie sprawę, co go czeka, i