- Prosze mi opowiedziec o sobie.

- Nińa? To ty? - zawołała Lydia gdzieś z głębi domu. - Tak, wróciłam. Córka marnotrawna. - Wiedziałam, że wrócisz. - Lydia wyłoniła się ze skrzydła, w którym mieściła się kuchnia. Uśmiechała się szeroko, a jej ciemne oczy jaśniały. 27 - Dobrze już, dobrze, wygrałaś. Przyznaję. - Shelby pokręciła głową. - Nie powinnam była się z tobą spierać. - To prawda. No, a teraz wchodź. Sędzia wróci za jakąś godzinę, to zjecie kolację. - Wspaniale - Shelby nie umiała ukryć sarkazmu. - Ależ tak. Fabuloso! No, idź! Odśwież się. Ja mam tu robotę. - Lydia mrugnęła do niej, lekko popchnęła ją w stronę tylnych schodów i klepnęła po pośladku. Wchodząc na drugie piętro, Shelby przypominała sobie noce, kiedy zostawiała przeszklone drzwi otwarte i czekała na łóżku, nasłuchując kroków na tych zniszczonych schodach, z nadzieją, że Nevada wkradnie się do domu i przemknie właśnie tym korytarzem, gdzie ze złoconych ram spoglądały całe pokolenia Cole’ów, a stoły zdobiły świeżo ścięte kwiaty. Ale jej marzenie nigdy się nie ziściło. Otworzyła drzwi do swojej sypialni, spodziewając się, że poczuje odór kurzu i niewywietrzonego pomieszczenia, ale Lydia już zdążyła zaścielić łóżko, wypolerowała je, jak również palisandrowe biurko i łóżko cytrynowym olejkiem, podniosła rolety i otworzyła wykuszowe okno. Przez koronkowe firanki, za pomocą powoli obracającego się wiatraczka, wpadał lekki wiatr. Shelby zrzuciła torby przy łóżku z baldachimem i podeszła do okna z widokiem na basen. Tafla wody migotała kusząco i odbijała ostatnie promienie słońca. Kiedy Shelby patrzyła na te turkusowe głębiny, jej myśli koncentrowały się na przyczynie, dla której wróciła do Bad Luck, i na pytaniach, na które jeszcze http://www.agrolinia.org.pl/media/ przyjaznie do Nicka, podała jego matce słuchawke telefonu bezprzewodowego. - To pan Cahill, ze szpitala. - Dobrze. - Eugenia wzieła słuchawke i skineła dłonia w strone Nicka. - Carmen, to mój drugi syn, Nicholas. - Spojrzała na niego znad okularów. - Carmen własciwie zarzadza domem. Nie wiem, jak bym sobie dała rade bez niej w obecnej sytuacji. - To moja praca - usmiechneła sie Carmen, energicznie sciskajac dłon Nicka. - Miło mi pana poznac. - Mnie równie¿ miło. Eugenia rozmawiała przez telefon, nie spuszczajac wzroku z Nicka. - Tak, ale... Nick powiedział, ¿e... có¿, tak... - Westchneła

rozklekotany stopień. Ross szybko przydeptał ją czubkiem buta, czując wielką satysfakcję. Tak, pomyślał, w Bad Luck w stanie Teksas dochodzi do wielu dziwnych zdarzeń i jeśli dobrze oceniał sytuację, będzie ich jeszcze więcej w najbliższym czasie. Shelby wsunęła ostatnią teczkę do kredensu i w duchu przeklinała samą siebie. Zapoznała się z zawartością wszystkich teczek; wynosiła ich po kilka do swojego pokoju, czytała i nie znajdowała niczego, co byłoby pomocne. Najwyraźniej strzeżone przez sędziego tajemnice pozostawały bezpieczne: dokumenty, które trzymał w swoim Sprawdź - Panu niech beda dzieki za te drobne radosci. - Poczujesz sie jak nowa - oznajmiła Eugenia z usmiechem. Marla jednak nie czuła sie jak nowa, raczej jak przerobiona. Zupełnie jak samochód, który nadawał sie ju¿ tylko do złomowania, ale ktos, kto miał w tym swój cel, postanowił go uratowac, powstrzymała jednak cisnace sie na usta słowa, usiłujac jednoczesnie pozbyc sie wra¿enia, ¿e ktos nia manipuluje. Bo kto miałby to byc? I po co by to robił? Nie umiała odpowiedziec sobie na te pytania, ale chcac choc na chwile oderwac sie od nich, zaczeła bawic sie z synem. Dziecko jednak marudziło, a potem uderzyło w płacz. Fiona błyskawicznie przejeła inicjatywe, zabrała Jamesa i