potwornego, niemożliwego do opanowania płaczu. Milla była tak

żaden kompromis i skończyło się. - To źle - orzekła poważnie Susanna. - Wcześniej czy później będziesz musiała pójść na jakiś kompromis. Wszyscy muszą. To jedyny sposób, by jakoś sensownie żyć. - Może kiedyś - odparła Milla. Kiedyś, gdy już znajdzie Justina i diabeł przestanie smagać ją ognistym biczem po piętach. Do tego czasu nie wolno jej spocząć ani zająć się poważnie czymkolwiek innym. an43 124 - Lepiej prędzej niż później - poradziła Susanna, patrząc na zegarek. - Och, muszę lecieć. Mam pacjentkę umówioną na drugą. Kobiety wstały i uścisnęły się serdecznie. Susanna wybiegła z knajpki z myślami już zaprzątniętymi pracą. Milla zostawiła na stoliku napiwek, o którym zapomniała jej przyjaciółka, a potem musiała jeszcze poczekać parę chwil w kolejce do kasy; kiedy wreszcie wyszła z kafejki, czerwony mercedes Susanny znikał już na końcu ulicy Milla przeszła na drugą stronę, gdzie zaparkowała swoją toyotę SUV Nie patrzyła przed siebie, zajęta szukaniem kluczyków w torebce. http://www.altrider.pl/media/ Inaczej nie przejmowałby się konkretnym brzegiem potoku, na który musieli się dostać. Milla nie miała pojęcia, jak daleko zaniosła ich woda, ale nurt był tak szybki, że mogli znajdować się już prawie kilometr od chatki Normana. Nagle koryto potoku stało się szersze, a prąd gwałtownie zwolnił. Wciąż był to jednak bardzo wartki nurt, którego siły nie zdołałaby pokonać - przynajmniej woda uspokoiła się trochę i nie miotała już nią na wszystkie strony Brzegi były tu mniej strome, usiane wielkimi głazami. Milla mogła już utrzymać się na powierzchni i dać obolałym mięśniom chwilę wytchnienia. Czuła zdradzieckie zimno przenikające aż do kości i wiedziała, że za kilka chwil może już nie mieć sił płynąć dalej.

- 5 - Impreza charytatywna odbywała się w sali gimnastycznej miejscowego liceum. Poszukiwacze raczej nie organizowali oficjalnych przyjęć czy balów, co bardzo odpowiadało Milli, ale czasami zdarzało się jej trafić na uroczystą imprezę. Zainwestowała więc kiedyś w jedną porządną suknię wieczorową. Kosztowała kupę Sprawdź wjechał na krótki podjazd, reflektory półciężarówki oświetliły drzwi wejściowe. Garaż sąsiada miał wspólną ścianę z jej garażem: ich podjazdy rozdzielone były tylko bruzdą w betonie po usuniętym szalunku. Ponieważ był to ostatni budynek na ulicy, druga strona domu ginęła wśród drzew i krzewów Małe podwórko otaczał płot oddzielający je od terenu sąsiadów Drzwi frontowe znajdowały się nieco w głębi ganku. Milla po obu stronach wejścia ustawiła donice z jasnymi kwiatami - żółte światło lampy nad drzwiami sprawiało, że wyglądały raczej na pomarańczowe niż czerwone. Dom Milli był schludny i zadbany, ale wiedziała, że True właśnie ocenia go według własnych standardów i zapewne zastanawia się, gdzie właścicielka ma głowę. an43