miała pocięte kawałkami szkła. Rozmazała sobie krew na twarzy i

Uśmiechnął się, a pielęgniarka zaśmiała. – Mam panią jeszcze badać? Większość pacjentek chce jak najszybciej uciec z tego miejsca. – Po prostu myślałam, że... że to jeszcze nie koniec. Ponownie zerknął na jej papiery. – Jest pani młoda i zdrowa. Jak rozumiem, koszty badania są dla pani istotne, dlatego spokojnie możemy zrezygnować z USG. To sporo kosztuje. – Spojrzał jej w oczy. – Powiedziała pani wszystko mojej pielęgniarce, prawda? Nie ma pani żadnego krwawienia ani bólów? Julianna zerknęła na starszą kobietę, a potem znowu na niego. – Nie, nie mam. – Dobrze, niech pani się ubierze i przyjdzie do mojego gabinetu. Musimy ustalić, co dalej. Skinęła głową, zadowolona, że nie będzie musiała mówić wszystkiego przy pielęgniarce. Przy tej ciepłej, matczynej kobiecie trudno by jej było wypowiedzieć swoją prośbę. Dziesięć minut później, już ubrana, siedziała przy biurku doktora Samuela. – Nie pochodzi pani z Nowego Orleanu, prawda? – Nie. http://www.anatomiapalpacyjna.com.pl od jezdni. – Smakowała ci kolacja? – Bardzo – zapewniła i odwróciła głowę ku bocznej szybie. Zajechali przed dom. Zanim Theo zdążył włożyć klucz w zamek frontowych drzwi, otworzyła je Bea z ziemistą twarzą. – Och, Theo... Lily... ja... – wyjąkała. Weszli szybko do środka. – Co się stało? – rzucił mężczyzna stanowczym, lecz opanowanym tonem. – Freya gdzieś zniknęła – zaszlochała Beatrice. – Przeszukałam cały dom. Od waszego wyjścia nie ruszyłam się stąd ani na krok, więc wiem, że musi tu gdzieś być, ale nie mogłam jej znaleźć. Starsza kobieta cała się trzęsła. Theo uspokajająco położył dłoń

przestawiać zdjęcia i bibeloty. Zmarszczyła brwi. Brakowało jej ulubionego zdjęcia, na którym Richard trzyma Emmę zaraz po jej przyjeździe ze szpitala. Sprawdziła na podłodze i za komódką, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. Zajrzała nawet do łóżeczka, też na próżno. W końcu stanęła z rękami na biodrach na środku pokoju i zacisnęła wargi. Gdzie się, do licha, Sprawdź i doprowadzić dom do ładu. A po namyśle musiała przyznać, że to, co tutaj przeżyła, nie było takie najgorsze. Nigdy w życiu nie bawiła się w śnieżki - ciotka Hattie była przeciwna takim bzdurom - i nigdy żaden mężczyzna nie doprowadził jej do takiego stanu zwykłym pocałunkiem. Malindo... Dreszcz wstrząsnął ciałem Malindy. Ciotka Hattie zawsze wymawiała jej imię z takim naciskiem na ostatnią sylabę, że potem poczucie winy trwało w niej co najmniej tydzień. Nawet zza grobu jej głos miał tę samą moc. - Bardzo żałuję, ale naprawdę nie mogę podjąć się