tracić szerszej perspektywy. Generalnie rzecz biorąc, skala przestępczości wśród nieletnich

Quincy, jak mogłeś? 191 28 Portland, Oregon Kiedy Rainie się obudziła, Quincy'ego już nie było. Popatrzyła na czerwone cyfry budzika. Siódma rano, czyli dziesiąta czasu wschodniego. Quincy i Kimberly pewnie od paru godzin byli już na nogach. Przeczesała włosy dłonią. Zerknęła na swoje odbicie w lustrze i skrzywiła się. Na głowie miała totalny bałagan. Na dodatek paskudny niesmak w ustach. Tak, kolejny piękny niedzielny poranek. Wstała z łóżka i poszła do sąsiadującej z sypialnią łazienki. Wyszorowała zęby i wzięła szybki prysznic. Wskoczyła w ubranie, które nosiła już od trzech dni: dżinsy i biały podkoszulek. Z niezadowolenia zmarszczyła nos i wyszła z łazienki. Quincy i jego córka siedzieli przy okrągłym stole w malutkiej kuchence, usytuowanej we frontowej części salonu. Wpatrywali się w ekran laptopa. Kimberly wspierała się o jego ramię, żeby lepiej widzieć. Oboje popijali kawę i żywo się spierali. Rainie zauważyła trzecią filiżankę z kawą, pewnie dla niej. Usiadła i zaczęła przysłuchiwać się dyskusji. Ojciec i córka pracowali nad bazą danych. Kimberly chciała się skupić http://www.aranzacja-wnetrz.info.pl/media/ w sobie. Quincy robił doktorat z psychologii. To też podobało się jej matce. Pracownik naukowy? Może być. Doktor Quincy - bardzo dobrze. Ustatkuje się, będzie miał prywatną praktykę. Na skołatanych umysłach można zarabiać pieniądze. Quincy'ego rzeczywiście pociągały skołatane umysły. Lata pracy w policji w Chicago skłoniły go do studiowania kryminologii i psychologii. Najwyraźniej bardziej niż broń i emocje związane z pracą policjanta fascynowały go umysły przestępców. Skąd brały się skrzywione osobowości? Kiedy ktoś taki zabije pierwszy raz? Jak można go powstrzymać? Elizabeth i Pierce często o tym rozmawiali. Elizabeth fascynowała jasność jego myśli i entuzjazm w głosie. Był człowiekiem spokojnym i dobrze wykształconym. Szokował umiejętnością stawiania się na miejscu zabójcy

- Co mamy powiedzieć policji? - Powiedzcie, że zajmuję się córką, ale na pewno się odezwę. - Miejsce zbrodni - spróbowała na nowo. - Wiesz, że są pewne kwestie. Nie odezwał się ani słowem. - Quincy, to wszystko zostało ukartowane. Ty to wiesz i ja to wiem, ale ludzie z dochodzeniówki... Uznają to za wskazówkę, że jednak ty to zrobiłeś. Sprawdź Amandy i Elizabeth, głównie dlatego, że one były samodzielne. Ojciec zaś był całkowicie bezbronny i bezsilny, zdany na łaskę innych. Quincy powi¬ nien był lepiej zadbać o jego bezpieczeństwo. Wyrzuty sumienia powiększa¬ ły jeszcze jego ból. Czuł się jednocześnie bezsilny i wściekły. Pozbawiony wszelkich uczuć a jednak desperacko walczący o życie. Pokonany. Zdeterminowany. Niewia¬ rygodnie zły. Nieznośnie smutny. Naukowiec, który szukał powodu. Czło¬ wiek, który wiedział, że powód nie istnieje. Dlaczego mój ojciec zniknął? Przecież zniknął. Izolacja nie oznacz ochrony. I żadna odległość nie jest w stanie zmniejszyć bólu. Wtedy Quincy coś sobie przypomniał. Coś, o czym nie myślał od wielu lat. Mała Kimmy wróciła z drugiej lekcji baletu, weszła do salonu, gdzie znajdowała się cała ich rodzina, wsparła ręce na biodrach i ogłosiła: Pieprzyć