Oniemiała. Przez chwilę słowa nie mogła wykrztusić. Tysiąc dolarów! Mogłaby te pieniądze przeznaczyć na nowy samochód. WciąŜ jeździła tym, który kupiła po skończeniu studiów, siedem lat temu, i coraz więcej miała z nim kłopotów. Zaledwie tydzień temu znów się zepsuł. Na szczęście jakiś męŜczyzna się zatrzymał i przyszedł jej z pomocą, ale przez cały czas reperacji budził w niej lęk. Nabrała teraz powietrza w płuca. Propozycja Marka była, prawdę mówiąc, nie do odrzucenia. I w tym tkwił cały problem. Nie do odrzucenia. Przez dwa lata trzymała na wodzy swe uczucia, choć nie było to łatwe. Wiedziała, Ŝe tak przedstawia się sytuacja i nic się tu nie moŜe zmienić. Nie wolno jej postawić się w roli kobiety o złamanym sercu. A ponadto rozumiała jego problem. On i Erika potrzebowali jej - i jak mogłaby mu odmówić w tak istotnej kwestii? No i nie sposób przemilczeć faktu, Ŝe taki zastrzyk finansowy to powaŜny atut. - Rozumiem, Ŝe to praca dorywcza, tak? - zapytała, chcąc jasno postawić sprawę. - Tak. Mam nadzieję, Ŝe za miesiąc, dwa pani Tucker wróci do Royal. - A jeśli nie wróci? - To znowu zamieszczę w prasie ogłoszenie, mam nadzieję, Ŝe z lepszym skutkiem. Musi się w końcu znaleźć w tym mieście ktoś bardziej odpowiedzialny. Alison skinęła głową, pytając: - Czy naprawdę wymaga to mojej przeprowadzki na ranczo? Mogłabym http://www.aranzacja-wnetrz.org.pl - Kiedy ja przed laty przyjechałem tutaj - zaczął Jimmy - pana juŜ nie było w Royal. Dobrze, Ŝe pan wrócił. Ładny kawał ziemi do pana naleŜy. - Tak - odparł z uśmiechem Mark. - Dzięki za uznanie. Jest tu gdzieś Nita? - Jest z paroma ludźmi w pobliŜu stajen. Chętnie pana tam zaprowadzę - powiedział Jimmy, przenosząc spojrzenie na Alli. - Idzie pani z nami? Alli potrząsnęła głową przecząco. - Nie, odwiedzę Willa i Jane. Jane jest w domu? Jimmy zachichotał. - Wie pani przecieŜ, Ŝe ona nigdzie nie wychodzi -rzekł. - Podobno - ciągnął - upiekła tonę placków, dobrze pani trafiła. - Są pyszne - przyznała Alli. Chciała się cofnąć, wyminąć Marka, ale on wyciągnął rękę i niechcący dotknął jej ramienia. Usiłowała nic po sobie nie pokazać,
- Ostatnia rzecz, o jakiej marzył, to ta, byśmy dotrzymali mu towarzystwa - powiedział Ŝartobliwie Connor. - A mógłby - rzekł śmiejąc się Tom. - I skoro nas nie zaprosił, to widocznie uwaŜa, Ŝe nas czterech to straszny tłum. - MoŜe trzeba było ostrzec Gavina, Ŝe nie tylko on podrywa Valerie Raines - odezwał się Mark. - Sam widziałem, kiedy wpadłem tam, Ŝe Malcolm Durmorr robi Sprawdź - Dobrze - stwierdziła po chwili milczenia. - Skoro pan nalega, powiem, co o panu sądzę. Uważam, że bardzo pan cier- R S pi po śmierci żony i wierzy pan, że to samo dotyczy dzieci, szczególnie Lizzie, dlatego pozwala im pan robić to, na co tylko mają ochotę. Dzieci wykorzystują sytuację. Zachowują się potwornie. Nigdy by pan tego nie tolerował, ale obecnie nie ma pan sił uporać się z dodatkowym problemem, więc pozwala im pan na wiele, co tylko dodatkowo pana obciąża. Jej słowa zdawały się ciąć ostrym nożem jego wciąż świeże rany. Starał się opanować gniew, ale targające nim emocje były silniejsze od jego woli. Wiedział, że nie powstrzyma wybuchu. Nowa niania była bezczelna! Natychmiast wyrzuci ją z pracy!