czasie co ona i którzy wydawali się jej bliskimi znajomymi? - Był jeden mężczyzna... 144 Pan Zane się zawahał. Rainie wpatrywała się w niego. Podniósł przycisk do papieru, pamiątkę z jakiejś egzotycznej podróży. Wtedy ostrzej zabrała się do rzeczy. - Nazwisko! - Ben Zikka. - Rysopis. - Nie wiem. Starszy. Powiedziałbym, że był przed pięćdziesiątką lub trochę po pięćdziesiątce. Niewysoki, najwyżej metr osiemdziesiąt. Rzednące włosy, szatyn. Miał kiepski gust, jeśli chodziło o ubrania. - Pan Zane z satysfakcją przesunął dłonią po swoim garniturze. - Chyba mówił, że jest policjantem lub kimś takim. Nawet wyglądał na takiego, kto jadł dużo pączków. Rainie nachmurzyła się i zaczęła przygryzać dolną wargę. Nie tego oczekiwała. - Starszy nieciekawy typ? Jest pan pewien, że był z Mandy? - Właściwie tak. W pewnym momencie zaczęli razem wychodzić ze spotkań. Kiedyś zauważyłem, że przyjeżdżali tym samym samochodem. - Mówimy o tej samej Amandzie Quincy? Dwadzieścia trzy lata, szczupła, włosy blond, duże niebieskie oczy? http://www.autyzmpomoc.org.pl - Mój ojciec... - szepnął. - Mój ojciec... - Tato, boję się. Proszę cię, tato. Potrzebuję cię. Quincy odwrócił się do córki. Siedziała przy stole i płakała. Rainie nie wiedziała, o czym myślał. Patrzył na córkę i widział urywki szybko przemijającej przeszłości? A może raczej widział przyszłość, która ich jeszcze czekała? 163 Quincy wyciągnął ręce. Kimberly rzuciła mu się w objęcia. - Wszystko będzie dobrze, Kimmy - wymamrotał. - Obiecuję ci: wszystko będzie dobrze. Potem zamknął oczy. Rainie wiedziała dlaczego. Bo sam nie wierzył w to, co mówi. 24 Lotnisko Kennedy 'ego, Nowy Jork
- Rainie... - Panuję nad sprawą. Dzieją się różne rzeczy i wiem, że czekasz na odpowiedzi. Zdobędę je dla ciebie. Zapadła cisza i chociaż nie byli tak bardzo od siebie oddaleni, wciąż byli zbyt daleko. Zastanawiała się, czy on siedzi w ciemnym pokoju. Zastanawiała się, czy znów nie jadł kolacji, tak jak wcześniej odpuścił sobie lunch Sprawdź Greenwich Village, Nowy Jork Do Nowego Jorku jechali bez słowa. Rainie kierowała, Quincy siedział oparty o okno. Miał zamknięte oczy, ale Rainie wiedziała, że nie śpi. Do mieszkania córki mieli dojechać za godzinę. Wolała nie myśleć o przebiegu rozmowy. Biedna Kimberly, niedawno była na pogrzebie swojej siostry, a teraz się dowie, że jej matka została brutalnie zamordowana i że najprawdopodobniej ona ma być następna. Rainie pomyślała, że Quincy musi się opanować. Nie mieli czasu stracenia. - Mów - powiedział krótko. - Znaleźliśmy samochód Mandy. Rano miałam do ciebie zadzwonić. - Ktoś dłubał przy pasie bezpieczeństwa? - Tak. I w czasie wypadku w samochodzie był jeszcze ktoś. Zostały