losie Danny’ego. Sandy pocierała obolałe skronie.

Quincy odsunął krzesło, potarł kark i zerknął do lustra. Biała koszula, wyprasowana dziś rano, teraz była już nieświeża i pomiętą. Krawat leżał gdzieś na podłodze. Na policzkach czerniał wieczorny zarost, a ciemne potargane włosy sterczały na wszystkie strony. Ten niedbały styl dobrze służył Quincy’emu przed czterdziestką, kiedy nadawał mu seksowny, mroczny wygląd. Tak było jeszcze parę lat temu. Teraz kojarzył się po prostu ze zmęczeniem. Są okresy w życiu człowieka, kiedy wygląda się lepiej, a są takie, kiedy aż strach patrzeć w lustro, pomyślał. Niech to diabli. Wyjrzał przez wizjer. Nie zdziwił go widok Rainie. Otworzył drzwi i przez chwilę się sobie przyglądali. Rainie przebrała się w wytarte dżinsy i luźny, ciemnozielony golf. Kasztanowe włosy były rozpuszczone i świeżo uczesane. W światłach hotelowego neonu lśniły złotem i czerwienią. Nie miała makijażu, co bardzo podobało się Quincy’emu. Jasna skóra, świeża i naturalna. Żadnej bariery między jego ręką, a jej policzkiem, jego wargami a kącikiem jej ust. Tego popołudnia dowiedział się o Lorraine Conner rzeczy, które go zaskoczyły. Zaczynał rozumieć, że jej przeszłość kryje zapewne znacznie więcej, niż wydawałoby się na pierwszy rzut oka. Może nic, a może jednak coś. Wątpił, czy już teraz Rainie wyjawi mu wszystko i zastanawiał się, czym grozi poznanie całej prawdy, gdy będzie za późno dla nich obojga. Powinien uważać. Był bystrym, logicznie myślącym człowiekiem, który lepiej od innych znał ciemne strony ludzkiej natury. Ale tym razem ostrzeżenia rozsądku nie skutkowały. Była tutaj, w jego pokoju hotelowym i Quincy nie potrafił powstrzymać radosnego uśmiechu. http://www.beton-architektoniczny.info.pl – No, ja. – Mnich pochmurnie zerknął na chłopaka, szeroką dłonią zaczerpnął wody z jeziora, popił. – A ty czego? Westchnął męczeńsko, owionąwszy nowicjusza kwaśnym zapachem alkoholu, i spomiędzy krzaków zaczął wydostawać wiosła. – Przyszedłem, ojcze, poprosić o twoje święte błogosławieństwo – cieniutkim tenorkiem przemówił Pelagiusz. Brat Kleopa zdziwił się najpierw, ale że w obecnym stanie duszy i ciała był skłonniejszy do rozdrażnienia niż do zdziwienia, zamachnął się na chłopaczka potężną piąchą. – Żarty się ciebie trzymają? Ja ci dam błogosławieństwo, szczeniaku ryży! Raz-raz ci drugie limo podbiję! Mniszek odbiegł o kilka kroków, ale nie odszedł. – A ja chciałem półrublóweczką ojcu się pokłonić – powiedział. I rzeczywiście wyciągnął z rękawa srebrną monetę, pokazał.

* * * Do nocy plan dojrzał i przybrał kształt tak konsekwentny i prosty, że zupełnie wyparł poprzedni zamiar – iść na Mierzeję Postną i tam czatować na rozwydrzonego Wasiliska. Ostatecznej zmianie planów Lagrange’a sprzyjała jeszcze jedna ważna okoliczność: po zachodzie słońca, kiedy ciemność zapanowała nad wyspą, stało się widoczne, że nowo narodzony księżyc jest jeszcze za mały i za cienki, nie szerszy od koniuszka paznokcia, toteż Sprawdź pewna dlaczego, ale przeszłość nagle wróciła. Zupełnie jakby matka umarła wczoraj. Tamtego dnia wszyscy tylko zastanawiali się, czy zabiłam, a nikt nie pomyślał, żeby zapytać mnie, jak się czuję. Nie wiem nawet, czy ja sama umiałam zastanowić się nad tym. Ona zachowywała się okropnie. Ale była moją matką. Poszło tyle wapna, żeby usunąć z sufitu krew. A ja całe dnie szorowałam podłogę, a mimo to wciąż wychodziły jakieś plamki. Była moją matką, na litość boską. Jedyną bliską osobą, jaką miałam. – Rainie, dobrze się czujesz? – Tak, świetnie. Do diabła, muszę zamknąć dziób. – W którymś momencie wziął ją za rękę. Nie pamiętała kiedy i zdziwiło ją, że nie zauważyła czegoś takiego. Rainie zwykle drażnił dotyk obcej dłoni. Przez całe lata zwracała dużą uwagę na przestrzeń pomiędzy własnym a cudzym ciałem. Delikatnie cofnęła się więc i odgarnęła włosy. Zdawała sobie sprawę, że jest bardziej wzburzona, niż przedtem sądziła. Quincy przyglądał się jej z niepokojem. Chciała roześmiać się beztrosko, ale nie potrafiła się na to zdobyć.