- Jeśli o mnie chodzi, to sprawa jest dyskusyjna - powiedział któryś.

ale wiedziała juŜ, Ŝe na wspomnienie jego pocałunków dzieje się z nią coś dziwnego. Musiał wyczytać coś z jej oczu, bo rzekł: - Ostatnie spotkanie się nie odbyło, pomyślałem więc, Ŝe się dowiem, co słychać w domu. Zanim Alli zdołała otworzyć usta, pani Sanders powiedziała: - Wszystko w porządku, Erika śpi, a my miałyśmy okazję lepiej się poznać. - A co u ciebie? - zapytał Mark, zwracając się do Alli. Lecz ona postanowiła nic nie mówić. Układała w kostkę ubranka Eriki. - Myślisz, Ŝe mała nieprędko się obudzi? - zapytał. - Trudno powiedzieć - rzekła. - Śpi juŜ pół godziny. Dlaczego pytasz? - Pomyślałem sobie, Ŝe moŜe ty i Erika pojedziecie ze mną do Nity Windcroft. Alli mruknęła coś pod nosem. - Jedźcie, ja zostanę z Eriką - powiedziała pani Sanders. Alli spojrzała na nią pytająco. Mark teŜ widocznie był zdziwiony, bo rzekł: - PrzecieŜ nie lubisz zajmować się dziećmi. Pani Sanders zajrzała do garnka i oświadczyła: - Nie lubię. Ale Erika śpi, a jak się obudzi, to w drodze wyjątku zabawię małą. http://www.blatygranitowe.org.pl/media/ odwróciła się plecami do Scotta, by nie dostrzegł rumieńców na jej policzkach. Gdy kucnęła i podniosła ku niemu wzrok, ich spojrzenia spotkały się na chwilę. Dostrzegła w jego oczach pożądanie, które ją onieśmieliło. Scott pragnął jej! Nie, to niemożliwe, musiała się pomylić! Nie mógł jej pragnąć! Przecież była zwykłą, szarą myszką. Nieciekawą i nudną nianią! Mężczyzna pokroju doktora Galbraitha nie mógł być nią zainteresowany! - Panno Tyler, co pani robi? Amy i Lizzie śmiały się głośno. Nic dziwnego. Jej policzki oblały się jeszcze silniejszym, tym razem już pąsowym rumieńcem. Podczas gdy biła się z myślami, jej ręce nie pozostały bezczynne.

jak bardzo to pana bawi, postanowiłam go mimo wszystko nosić. Jednak myliłam się, mundurek rozbawił pana jedynie chwilowo. Przez resztę tygodnia, w tych rzadkich chwilach, gdy przebywał pan w domu, nie robił już na panu wrażenia, więc z przyjemnością włożę jutro dżinsy zamiast tego szkaradztwa! Nosiłam go tylko po to, by pana rozbawić - dodała. Sprawdź Scott! Musiała go przeprosić i to była najlepsza okazja! Nie zastanawiając się, wybiegła z pokoju i by uniknąć pozostałych gości, wyszła na dwór kuchennymi drzwiami. Biegła prosto w stronę altanki, ale gdy dotarła na miejsce, nikogo tam nie było. Ciemna chmura przysłoniła na moment jasne oblicze księżyca, okrywając ogród ciemnością. Z pobliskiego lasu dobiegało pohukiwanie sowy. Willow usiadła na ławce w altance. Zamknęła oczy, oparła się wygodnie i chłonęła otaczającą ją ciszę. Właśnie wtedy usłyszała głos Scotta. Dobiegał z tak bliska, że bała się poruszyć. Towarzyszył mu drugi głos, głos Camryn.