Chrystusa Zbawiciela, doskonale namalowanych, oprawnych w drogie, srebrne sukienki.

skórzanej brązowej oprawie. Jedno z dwojga: albo jakieś paskudztwo, albo coś politycznego. Inaczej – po co chować? Ale policmajster nie miał teraz głowy do zakazanych lektur. – Co mi do tego – burknął z rozdrażnieniem. – Co to za maniera czepiać się o głupstwa nieznajomego człowieka... I poszedł sobie dalej, żeby zejść ścieżką do miasta. Rozmowny pan rzucił w ślad za nim: – Mnie i Donat Sawwicz wymawia, że za bardzo się narzucam i dokuczam ludziom. Przepraszam. W głosie, którym wypowiedziano te słowa, nie było nawet cienia urazy. Lagrange zatrzymał się jak wkopany, ale nie dlatego, że pożałował swego grubiaństwa, tylko na dźwięk imienia doktora. Pułkownik wrócił do altanki i popatrzył na nieznajomego uważniej. Odnotował ufnie rozwarte błękitne oczy, miękką linię warg, dziecinne, naiwne pochylenie jasnowłosej głowy. – Jest pan zapewne jednym z pacjentów doktora Korowina? – upewnił się najgrzeczniej w świecie. – Nie – odpowiedział blondyn i znowu wcale się nie obraził. – Jestem teraz zupełnie zdrów. Ale wcześniej rzeczywiście leczyłem się u Donata Sawwicza. On i teraz mną się opiekuje. Pomaga, doradza, na przykład kieruje moimi lekturami. Ja przecież jestem strasznie niewykształcony, nigdzie i niczego porządnie się nie uczyłem. http://www.budujemy.biz.pl/media/ śmiszków, bo tu się niezła awantura szykuje. Moskiewska ambasada knuje ponoć nową prowokację, żeby naszych do reszty poróżnić. – Ich się już bardziej skłócić nie da – rzuca Rozumowski i wskazuje księdzu krzesło obok siebie. Ale Dzieżyński tylko ogania się kolejnymi krzyżykami. – Nie uchodzi duchownemu – uzasadnia rejteradę falsecikiem, pasującym do kastrata z papieskiego dworu, a nie kapelana, który się więcej prochu nawąchał niż kadzidła. Rozumowski z Podhoreckim wymieniają się ironicznymi grymasami. Dla

Ze wszystkimi szczegółami! A pan, panie kolego, niech stenografuje każde słowo! To dla nauki rzecz niezwykłej wagi! Wasza przewielebność natomiast musi koniecznie zdradzić mi swoją metodę leczenia. Szok przecież ojciec zastosował, prawda? Ale jaki konkretnie? – No, co to, to nie – zaoponował ostro Mitrofaniusz. – Najpierw kolacja. I proszę posłać po Pela... po Polinę Andriejewnę. Gdzież to się ona zapodziała? – Pani Lisicyna wyjechała – odpowiedział z roztargnieniem Donat Sawwicz i potrząsnął Sprawdź – Nie rozumiem. Mówisz, że ktoś poprosił Danny’ego, żeby przyniósł dwudziestkę dwójkę, bo sam używał broni tego kalibru. Ale po co, do cholery, taka kombinacja? Dlaczego po prostu nie skorzystał z pistoletu dzieciaka? Rainie niepewnie spojrzała na Quincy’ego, który choć raz wyglądał na zbitego z tropu. – Pocisk kaliber 22 jest całkowicie gładki – odezwała się cicho. – Z pewnością nie wystrzelono go z pistoletu Danny’ego. A to nasuwa kolejne pytanie. Jeśli sprawca przyniósł własną broń, żeby zabić Melissę Avalon, dlaczego zdecydował się właśnie na dwudziestkę dwójkę? Nie jest zbyt skuteczna, zwłaszcza gdy chodzi o szanse przebicia czaszki. A mimo to napastnik strzelił tylko raz w czoło. Ryzykował, że ofiara przeżyje i opowie, co się stało. Ryzykował, że ktoś zobaczy go z bronią. Nie rozumiem... Coś mi tu nie gra. Popatrzyli po sobie. Żadne z nich nie znajdowało odpowiedzi. Wcześniej wybrana ofiara. Dziwny pocisk. Tajemniczy mężczyzna, który namówił trzynastolatka do udziału w morderstwie.