rękojeści pistoletu.

sprzątaczki, potem raz jeszcze sprawdziła, czy ma w teczce wszystkie papiery Zadowolona, że dopilnowała wszystkiego, wyprostowała się, ułożyła płaszcz i teczkę z papierami na walizce, zawiesiła torebkę na ramieniu i otworzyła drzwi. A potem stanęła jak wryta, tracąc w ułamku sekundy całą wypracowaną pewność siebie. Obok drzwi, oparty o ścianę, stał Diaz. W jednej chwili przeleciało jej przez głowę tyle myśli, że nie mogła skupić się na żadnej. Szok był absolutny. Myślała - miała nadzieję - że nigdy go już nie zobaczy Już udało się jej zapomnieć, jak działa spojrzenie zimnych, czarnych, nieruchomych oczu Diaza. Nie wydawały się tak zimne, kiedy leżała naga pod nim, przygnieciona słodkim ciężarem mężczyzny, który potrafił obudzić w niej nienasyconą samicę. Nie! Te myśli starała się z siebie strząs-nąć, zapomnieć na zawsze. Dlaczego nikt nie wezwał ochrony? Jakiś facet czai się na korytarzu, nie wiadomo jak długo, i nikt nic nie zauważa? Może nikt z gości hotelowych, ale sprzątaczki? Pracownicy? Oni zdecydowanie powinni uważać. Milla spłoszonym wzrokiem obrzuciła długi korytarz. Daleko po prawej stał wózek sprzątaczki. Jeżeli tylko jedna pracownica zajmowała się całym piętrem, to Diaz mógł pozostać http://www.butychiruca.pl Ten głos. Skądś go znała! Ale była tak spanikowana, że nie mogła zebrać myśli, a tym bardziej przypomnieć sobie czegokolwiek. Przełknęła ślinę, zmuszając się do wypowiedzenia kilku słów zduszonym głosem: - To był automat. Facet, który odebrał, mówi, że nie wie, kto go używał. Ledwie dostrzegalne drgnięcie powiek było jedynym znakiem, że przybysz przyjął do wiadomości jej odpowiedź. Nie miały szans, żeby mu uciec. Mężczyzna nie był potężny, miał może z metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, ale za to wyglądał na silnego i muskularnego; z jakiegoś powodu przywodził na myśl przyczajonego grzechotnika. Był mrokiem. Ciemnością, w której czai się fizyczne, namacalne zagrożenie.

do zniszczenia, a kradzież takiego złomu też absolutnie się nie opłacała. Ale jeździły, zawsze miały pełen bak benzyny i papiery w najlepszym porządku, nawet policja nie miała się do czego przyczepić. an43 32 Sprawdź Dobre wieści były takie, że Pavon usłyszał już o Diazie i gdzieś się zabunkrował. Złe wieści: Diaz nigdy się nie poddawał i odnalezienie ofiary było dla niego wyłącznie kwestią czasu. True musiał dotrzeć do Meksykanina jako pierwszy Los Pavona nie obchodził w istocie nikogo: jego ewentualna śmierć pociągnie za sobą wyłącznie rutynowe, powierzchowne śledztwo. Inną możliwością - w zasadzie jedyną sensowną z punktu widzenia Gallaghera - była eliminacja samego Diaza. Problem polegał an43 243 na tym, że łatwiej było to powiedzieć, niż zrobić. Poza tym jeżeli Diaz istotnie był na państwowym żołdzie, to taka akcja mogła podnieść