jaki jest ciekawski. Rączka od garnka zwrócona w jego stronę stanowiła zaproszenie, by sprawdzić, co jest w środku. Wzdrygnęła się wyobraziwszy go sobie poparzonego jakimś wrzącym płynem. A bliźniaki! Są w takim trudnym wieku. Same ręce, łokcie i nogi. Nie potrafią przejść przez pokój nie zrzucając czegoś. Szczególnie Darren. W tej chwili rozległ się głośny huk i mrożący krew w żyłach wrzask. Malinda zerwała się na nogi, ale Jack już był w pokoju. - Nic się nie stało. Tylko Darren spuścił sobie rondel na nogi. Kolacja będzie za pięć minut, więc dokończ zdanie i przychodź. Malinda spojrzała na nie tknięte listy i dziewiczą kartkę. - Już prawie skończyłam - skłamała z uśmiechem, który, miała nadzieję, wyglądał przekonująco. - Może coś pomóc? Jack zastawił sobą drzwi. - Nie ma mowy. Kolacja jest nasza, pamiętasz? http://www.cel-szczecin.pl dżem, placki ziemniaczane, nawet kaszę. Jeśli zje to wszystko, będzie musiał przebiec dodatkową milę, pomyślał, siadając przy stole. Starał się nie myśleć o kobiecie, która to przygotowała. Przez resztę dnia właściwie się nie kontaktowali. Richard niecierpliwie wyglądał nocy. Ciemność i cień dawały mu wolność. Czuł się jak potępiony wampir: noc była jego przyjacielem, chociaż tak naprawdę kochał dzień i słońce. Z pokładu promu schodzili ludzie, a Laura szukała w tłumie małej dziewczynki i pielęgniarki, która miała ją tutaj przywieźć. Zobaczyła śliczne dziecko, ciemnowłose, z twarzą cherubinka, prowadzone przez Katherine Davenport. Uśmiechnęła się do swojej koleżanki. - Cieszę się, że to ty ją przywiozłaś.
ekspres do kawy, po czym stanęła przed Richardem. - Pojedziesz z nami? -Oczywiście, że nie. -W takim razie zapomnij o naszym wyjeździe. -Lauro, musisz przedostać się w głąb lądu. -Nie, Richardzie. Nigdzie bez ciebie nie jadę. Sprawdź wolno. No tak, Richard ze swoją asystentką powinien pojawić się za kilka minut, a przecież jeszcze się nie przebrała. Ułożyła małą w łóżeczku i pobiegła do sypialni, żeby włożyć coś, czego nie musiałaby się wstydzić. Gdy tylko zapięła ostatni guzik swojej powiewnej sukienki, usłyszała samochód Richarda zatrzymujący się na podjeździe. – Już do was idę, kochanie! – krzyknęła przez półotwarte drzwi sypialni. – Białe wino mrozi się w lodówce, a czerwone leży na stojaku. Nalej mi czerwonego. Kate podeszła do lustra, żeby po raz ostatni sprawdzić, jak wygląda. Trochę denerwowała się przed spotkaniem z Julianną. Od jakiegoś czasu Richard wygłaszał wyłącznie pochwały na jej cześć, a kiedy ostatnio skarżył się, że muszą do późna pracować, Kate zaproponowała, by zaprosił