gdzie miałby wreszcie spokój z odgarnianiem śniegu. Ale matka nie

29 pomyłkę porwał amerykańskie dziecko i tym samym narobił za dużo szumu. Milla słyszała dziesiątki takich historii. Ludzie bali się mówić o Diazie, ale ona wciąż cierpliwie pytała i w końcu dostawała jakąś wyszeptaną ze strachem odpowiedź. Ciągle nie wiedziała, kim naprawdę jest ów tajemniczy mężczyzna. Była jednak przekonana, że ma coś wspólnego ze sprawą zniknięcia Justina. - Ktoś wystawia Diaza - odezwał się nagle Brian. - Wiem - odparła. To było jedyne logiczne wyjaśnienie tego niespodziewanego telefonu i to ją martwiło. Nie chciała dać się wplątać w jakąś brudną rozgrywkę. Chciała tylko znaleźć Justina. Na tym skupiali się Poszukiwacze: na odnajdywaniu zaginionych i porwanych. Jeżeli przy okazji spotykała kogoś zasłużona kara, tym lepiej, ale to już była sprawa policji. Milla nigdy nie utrudniała śledztwa, wręcz przeciwnie, często pomagała, jednak jej celem było tylko zwracanie zagubionych dzieci ich rodzinom. - Jeżeli okaże się, że jest źle - powiedziała - to siedzimy cicho i nie wychylamy się. - A co będzie, jak się okaże, że to facet, którego szukałaś przez http://www.checinytriathlon.com.pl/media/ utonęła w burzy mokrych włosów Milli; pocałował ją głębiej, mocniej, obejmując kobietę w pasie i przyciągając do siebie. Dotyk tego silnego ciała wywołał w Milli kolejną falę gorących dreszczy. Prawie zapomniała o chłodzie i przemarznięciu, choć wciąż drżała w mokrym ubraniu. Diaz oderwał się od ust Milli i odgarnął mokre włosy z jej twarzy, nie spuszczając wzroku z kobiety. - Musimy wrócić do samochodu i się ogrzać. Słońce niebawem zajdzie, a nie chciałbym, żeby zmierzch zastał nas tu w mokrych ciuchach. - W porządku. Diaz przesunął się na bok, a Milla z trudem zdołała usiąść obok niego.

329 każdemu z nich, ale przecież nawet najgroźniejszy drapieżnik mógł ulec przeważającej sile stada wrogów. Diaz nie był też kuloodporny Milla była albo chora z niepokoju, albo wściekła. Czy on naprawdę nie wiedział, co oznaczało dla niej nagłe zniknięcie Sprawdź an43 450 tam przeciętnego robola. A nawet nie o przeciętnego inteligenta. Pewnie, mogła pójść przed siebie z Diazem. Pytanie brzmiało: dokąd razem dojdą? Nie wyobrażała sobie przyszłości spędzonej z nim. Ale nie mogła też wyobrazić sobie przyszłości bez niego. - Mogłabyś to powiedzieć - mruknął, wciąż patrząc na ocean. Nie spojrzał na nią od chwili, gdy w tak oryginalny sposób wyznał jej miłość. - Że cię kocham? Tak - westchnęła, popijając łyk kawy. Wyszło to jakoś sztucznie, Milla skrzywiła się i odstawiła kubek.