wieść.

kuzynką earla Kilcairn Abbey. Czy nie można przedstawić mnie wcześniej? - Nikt nie zostaje przedstawiony wcześniej - oświadczyła guwernantka, trochę zaskoczona nagłą pewnością siebie dziewczyny. - Mama mówi, że ja powinnam. - No tak, należało się tego domyślać. - Słucham? - Rose podniosła wzrok znad talerza. Alexandra nie zdawała sobie sprawy, że mówi na głos. - Mogłybyśmy poćwiczyć salonowy francuski - zaproponowała. - Och, Lex, wczoraj była etykieta salonowa, a dzień wcześniej te głupie wiejskie tańce i kadryle. Czy nie możemy zrobić czegoś zabawnego? - Jutro jest kolacja u Hargrove'ów, a następnego dnia Vauxhall Gardens. Decyzję zostawiam tobie, Rose. To ty chcesz wyjść za mąż. - Naprawdę uważasz, że nauczysz mnie francuskiego przez jeden dzień? Panna Brookhollow próbowała przez sześć miesięcy, a ledwo wyszłyśmy poza je m 'apelle Rose. Alexandra nie skrzywiła się na jej akcent, tylko dzielnie przywołała uśmiech na twarz. - Salonowego francuskiego jestem w stanie nauczyć cię w ciągu jednego dnia. Rose zgarbiła się na krześle i westchnęła. - Już zaczyna mnie boleć głowa. - Nonsens - powiedziała guwernantka wesołym tonem, choć ją też powoli zaczynało łupać w skroniach. - Zaczniemy od razu. http://www.chili-pizza.com.pl - To była niezapomniana noc. - Och, z pewnością pochwaliłeś się nią przed Dianą - powiedziała. - Nikt o niej nie wiedział. To był mój sekret - zapewnił. - A ty mówiłaś komuś o naszym spotkaniu? - Nie, chociaż mam jedną przyjaciółkę, która coś podejrzewała, zobaczywszy wtedy moją twarz. - Jak wyglądałaś? - Na bardzo szczęśliwą - rzekła i pocałowała go namiętnie. Bryce pomyślał, że bardzo by chciał teraz się z nią tu kochać, lecz na rzece było zbyt wielu żeglarzy. - Wracamy do domu - powiedział, oddychając równie szybko jak ona. - Czas podnieść kotwicę. Kilka godzin później, gdy znaleźli się po kolacji na balkonie, mogli się kochać bez przeszkód. Oboje byli siebie spragnieni. - Bryce - szeptała Klara ogarnięta namiętnością. Czuła go w sobie, więc wygięła się tak, by doznawać bliskości całym ciałem. Bryce był szczęśliwy, obserwując, jak przeżywała rozkosz, którą jej sprawiał. Orgazm wyczerpał ich oboje. W ciszy leżeli objęci na podłodze, słuchając szumu wiatru. Klara spojrzała w rozgwieżdżone niebo i spostrzegła spadającą gwiazdę. - Wypowiedz w myśli jakieś życzenie - powiedziała. - Nie potrzebuję życzeń. Jestem szczęśliwy - odszepnął.

- Ty też. Spojrzeli na siebie wrogo... i po chwili wybuchnęli tłumionym śmiechem. Przez resztę lunchu rozmawiali o rodzinie Jacksona i o zdrowiu Lily. Santos nie wracał już do sprawy Śnieżynki, ale myśl, że ten sam człowiek mógł zabić jego matkę, nie dawała mu spokoju. Kiedy po zapłaceniu rachunku ruszyli do wyjścia, Jackson wskazał głową toalety. - Poczekaj. Idę się odlać. - Będę na zewnątrz - odparł Santos i już otwierał drzwi, gdy ktoś zawołał go po imieniu. Sprawdź powstrzymać się od mówienia, ciociu. Jasne? Alexandra czekała na wybuch, ale pani Delacroix tylko uniosła umalowaną brew. - Oczywiście. Chodź, Rose, musimy zacząć cię ubierać. Dzięki Bogu, że kazałam madame Charbonne przygotować nową suknię! - Tak, mamo. - Lecz w drzwiach dziewczyna przystanęła, a na jej ładnej twarzy odmalowała się konsternacja. - A co z lordem Beltonem? Będzie bardzo rozczarowany. Alexandra wstała z zamiarem wyjścia. - Lord Kilcairn już go poinformował o zmianie planów. Spotkacie się innego dnia. - Panno Gallant - odezwał się hrabia, ukradkiem przydeptując jej suknię. - Mamy jeszcze coś do omówienia. Zakręciło się jej w głowie. - Przed prezentacją musimy jeszcze powtórzyć z pańską kuzynką zasady dworskiej etykiety, milordzie.