bezpieczny z jego punktu widzenia i nie nadawał się do jego celów. Tylko gdzie znajdowało się to inne miejsce? - Władca nie lubi zostawiać po sobie... nieporządku. - Wiem. Słyszałem o tym tuzinie powozów, które mają po nas zajechać i zawieźć tam, gdzie będziemy mogli zaspokoić nasze pragnienie. RS 211 Powozy? Pomyślała, że raczej pojawią się limuzyny. Władca był zbyt sprytny, by chciał ryzykować wzbudzanie jakichkolwiek podejrzeń. Oczywiście poza samymi jadącymi nikt nie zauważy tej kawalkady wozów, Władca potrafił spowodować, że ludzie nic nie widzieli - nawet w biały dzień. - Cieszę się, że cię wreszcie ujrzałem. W Transylwanii mówiono, że przybędziesz, powitasz nas wszystkich i dasz sygnał do ataku. - Przysunął się bliżej. - Musisz uważać. Tamtej nocy ktoś podszył się pod ciebie. Ona zabiła wielu naszych. W dodatku pojawił się wojownik. - Zadrżał na samo wspomnienie. Jessica zacisnęła zęby. Wojownik... Cały czas nie wiedziała do końca, co właściwie się tam wydarzyło. Tej nocy musiała zachować szczególną ostrożność. http://www.dentystawroclaw.net.pl - Rzeczywiście, wielka to nowina w Nowym Orleanie! Sean uśmiechnął się. - Nie mogę odmówić ci racji. Dobrze, daj mi te akta. Moim zdaniem McCardle znowu zaczął, a ta kobieta znaleziona w zeszłym tygodniu w Dumpster jest jedną z jego ofiar. Trzeba wystąpić do prokuratora okręgowego o nakaz aresztowania. Bobby wyszedł, zaś Sean wbił wzrok w akta, lecz litery wkrótce zaczęły pływać mu przed oczami. Tak, McCardle był niebezpieczny i powinien trafić za kratki,lecz z takim zagrożeniem Sean umiał sobie poradzić, gdyż wiedział, jak przyskrzynić podobnego drania, lecz zło, o którym wspomniał McAllistair... Zaklął, żałując, że tamten w ogóle do niego przyszedł. RS
- Bądź tak miła i nie nazywaj moich pacjentów w podobny sposób. Nie wiem, może ktoś był, to dla nich fascynujący temat. Bryan opowiada między innymi o różnicach między głębokimi wierzeniami a chwilowymi modami, na przykład na bale wampirów, co ma obecnie miejsce. Stacey nachyliła się ku przyjaciółce. - Jak myślisz, ile mówi z tego, co wie, a ile ukrywa? Sprawdź minutach wrócił. - Nic, nic. Chyba naprawdę zaczynam cierpieć na manię prześladowczą. Wydawało mi się, że kogoś widziałem. - Jasne, że kogoś widziałeś. - Nate wskazał pobliskie stoliki, przy których turyści spędzali pochmurne popołudnie. - Klientów. Jesteśmy w restauracji, Dane. - Wiem, miałem tylko takie dziwne uczucie. - Co widziałeś? - zapytała nerwowo Cindy. - Nic, to tylko takie uczucie. - Wszyscy mamy dziwne uczucia - zauważył Larry. - W końcu gdzieś tutaj grasuje morderca,