przeżył wstrząs. Później smutek. Głęboki, beznadziejny

początek. Jessicę nawiedziły dziwne sny, przenoszące ją w inne miejsce i czas. Znajdowała się na zamku, gdzieś w jego najgłębszych lochach, w samych jego trzewiach, szła, doskonale wiedząc, co zobaczy. Oczywiście byli tam, dokładnie tak, jak się spodziewała, jak to oni ubrani w eleganckie, uroczyste stroje, cali w aksamicie i drogich kamieniach, cali na czarno. Niektórzy nosili maski, ukrywając swoją tożsamość nawet przed RS 84 podobnymi sobie. Niektórzy zachowywali się, jakby to była gra, zjawili się w poszukiwaniu wywarów miłosnych, magicznych napojów, dających przewagę nad wrogami, sukces w życiu lub wielkie bogactwa. Tylko że wywary i napoje często zawierały w sobie truciznę, zaś wszelkie gry były śmiertelnie niebezpieczne, gdyż nikt nie mógł wyjść z nich cało, wcześniej czy później musiał umrzeć. Nie dawało się wszakże wytropić korzeni tego całego zła, gdyż główni aktorzy owego upiornego teatru dochowywali tajemnicy, zaś pośledni niewiele lub nic nie wiedzieli. Tej nocy wzniesiono ołtarz, lecz to, co się działo na zamku, nie miało nic wspólnego z pradawną pogańską wiarą w moce nieba i ziemi, w bogów słońca, deszczu i żniw, którzy domagali się ofiar z krwi, jeśli mieli http://www.deskaelewacyjna.biz.pl - Aha. Zrób mi tę kawę. Poszedł za nią do domu. Weszła do kuchni, kładąc po drodze na stole dziennik i pozostałe papiery. - Wiesz - powiedziała - jeszcze coś mnie niepokoi. Naprawdę niepokoi - powtórzyła, nalewając kawę z dzbanka. - Kiedy Latham mnie napadł, mówił tak, jakby sam przed chwilą się dowiedział o śmierci Sheili. Poza tym trudno uwierzyć, że umiałby wszystko tak misternie zaplanować. Podrzucić Dane'owi zdjęcie? Ukraść krawat, potem obserwować dom, tak że znał każdy nasz krok? Uniosła wzrok. Larry zbladł.

- Aha. - Czemu? - Bo chciałem patrzeć, jak wijesz się ze strachu. Powinieneś się wić jak glista. Słyszałem o tych dwóch zabitych gliniarzach. Ciągle jeszcze nic nie rozumiesz? Jesteś głupi i bez jaj. RS Sprawdź Bryan rzucił się do chłopaka, jednocześnie odwrócił mu głowę na bok, by obejrzeć szyję i chwycił go za rękę, szukając pulsu. Słaby, lecz był. - Włącz alarm! - krzyknął do Jessiki, lecz ona już właśnie to zrobiła. Czemu w ogóle znalazła się w kostnicy? Omal jej nie zabił! Teraz jednak nie miał czasu na zadawanie podobnych pytań. Zgodnie z jego przypuszczeniami na szyi Davida Hayesa widniały ślady po ukąszeniu, lecz na szyi nie było ani śladu krwi, widać Mary nie zmarnowała ani kropelki, chociaż nie dokończyła swego dzieła. Musiała więc obudzić się sama, bo gdyby towarzyszył jej doświadczony wampir, chłopak byłby martwy. Bryan zdarł z siebie kitel i przycisnął go do rany, wiedząc, że krew zaraz zacznie płynąć z powrotem. Przeklinał sam siebie za swoje