sposób.

zastanawiała się, jakie sekrety kryje ten stary gmach. Podejrzewała, że nie będzie jej dane wejść do środka, mimo to wysiadła z wozu i sprawdziła zarówno frontowe, jak i tylne drzwi. Były zamknięte na klucz, a małe nalepki na oknach ostrzegały, że obiekt jest chroniony. No cóż, będzie musiała poczekać. Ale nie da za wygraną. Jeszcze nie. Pojechała do sklepu Estevanów, jedynego czynnego o tej porze, weszła do środka i zapłaciła za kawę z samoobsługowego automatu. Za kasą stała Vianca. - Coś jeszcze? - zapytała niby obojętnie i zacisnęła czerwone wargi. Gdyby spojrzenie mogło zabić, Shelby już spoczywałaby w trumnie. Vianca podała jej jednorazowy kubek. - To wszystko... nie, chwileczkę. - Shelby nie jadła od wielu godzin, ale z wrażenia zapomniała o głodzie i dopiero teraz zaburczało jej w żołądku i nie mogła się oprzeć eksponowanym przy kasie słodyczom. Chwyciła torebkę orzechowych cukierków M&M. - Proszę jeszcze to doliczyć. - Si. - Vianca wstukała kod, szybko poruszając idealnie wypielęgnowanymi paznokciami po klawiaturze. Cały czas unikała wzroku Shelby. - Dolar osiemdziesiąt dziewięć - oznajmiła. Shelby wręczyła jej banknot pięciodolarowy, zaczekała na resztę i podeszła do lady, gdzie stały trzy różnie oznaczone, chromowane dzbanki z kawą. Wlała sobie bezkofeinową i otworzyła torebkę ze śmietanką w proszku. Drzwi znowu się otworzyły, ale Shelby nawet tego nie zauważyła, zajęta mieszaniem kawy. Podniosła kubek do ust, posmakowała gorącej kawy i zaczęła rozmyślać nad tym, jak dostać się do gabinetu ojca. Mogłaby spróbować się włamać albo ukraść klucze, albo złożyć mu wizytę, a potem ukryć się w toalecie, albo... 125 - Pani nazywa się Shelby Cole! Aż podskoczyła, słysząc damski głos. Gorąca kawa wylała się z kubka i poparzyła jej palce. Podniosła głowę i http://www.deskaelewacyjna.biz.pl/media/ Powiedziała mi te¿, ¿e mam przyrodniego brata, który jest opózniony w rozwoju, i starsza siostre, która... jest ukochanym dzieckiem Conrada. - Scisneło ja w gardle na wspomnienie tego dnia, kiedy na stoliku w ich małym mieszkaniu stały nietkniete szklanki z mro¿ona herbata. - Wiedziałas o tym cały czas? - spytała Kylie gniewnie, patrzac na matke. Dolly siedziała przy małym zniszczonym stoliku, niedbale przegladajac gazete i palac papierosa. - Zostałam zobowiazana do dochowania tajemnicy - przyznała matka. - O mnie? O moim ojcu? - Kylie była wsciekła. - Dlaczego? - Dla niego była to kłopotliwa sytuacja. Wstydził sie

- Dobrze. - Wytarła nos wierzchem dłoni i potrząsnęła głową, żeby oprzytomnieć. Zapadł już zmrok, a w oddali zabrzmiało wycie kojota. - Ale jeśli urządzę więcej takich przedstawień, będziesz musiał zmienić zdanie. - Wątpię. - Oplótł ją ramionami i odchylił się do tyłu, żeby spojrzeć jej w oczy. - Ale martwię się McCallumem. - Nie powinieneś. - Shelby... - Nic mi się nie stanie - zapewniła. Nie chciała dać się zastraszyć. Pocałowała go w policzek. - Byłby głupcem, Sprawdź Uśmiechnęła się i zwolniła, wpatrzona w bliźniacze plamy świateł rzucanych przez reflektory samochodu. Widywała się z Nevada potajemnie od kilku miesięcy. Znała go od zawsze, ale była za młoda, żeby się przejmować słowami ojca, który kiedyś powiedział: „Ten piekielnik idzie do wojska, chwała Bogu. To dobra wieść dla tego miasta, ale zła dla Wuja Sama”. Wtedy w ogóle nie zaprzątała sobie głowy Nevada. Zawsze słyszała o wybrykach rozwydrzonego Smitha, „mieszańca i bękarta, cwaniaka nad cwaniakami”. Wkrótce Nevada opuścił miasto, a jej życie toczyło się normalnym trybem. Ale potem Nevada Smith wrócił i przyszedł czas, kiedy to ona zaczęła się buntować. Zobaczyła go pierwszy raz, 59 gdy pędziła do domu na złamanie karku, bo była spóźniona, a on kazał jej zjechać na pobocze. Z poważną, surową miną poprosił ją o okazanie prawa jazdy i dowodu rejestracyjnego, a po obejrzeniu dokumentów skierował światło latarki na jej twarz. Zamrugała. - Hej, zgaś to. - Hm, czyż to nie słodka ironia? - powiedział. - Jesteś córką sędziego Cole’a.