utrzymywała spękane szkło w jednym kawałku. Mimo pośpiechu

czasu, pracowicie przewożąc piasek z jednego miejsca w drugie. Pod samą siatką stał trójkołowy rowerek. - Prawdopodobnie wspiął się na rowerek i w ten sposób przeszedł nad siatką - powiedział Baxter. - Nie widzę innej możliwości. Diaz lekko kiwnął głową, uważnie lustrując otoczenie swoim zimnym wzrokiem w poszukiwaniu czegoś, co mogło przyciągnąć uwagę dziecka. - Może pies - mruknął, jakby do siebie. - Szczeniak albo jakiś kociak. Miejmy nadzieję, że nie kojot. Strach ścisnął Millę za gardło. Oby tylko nie był to żaden drapieżnik - człowiek czy zwierzę - który wywabił chłopca z bezpiecznego podwórka. - Sądzi pan, że nie poszedł do babci? - zapytał Baxter. - Mógł pójść. Ale równie dobrze mógł pobiec za pieskiem lub kotkiem. Wie pan, jakie są dzieci. - No tak - odparł strapiony policjant. Diaz podszedł do opartego o płot rowerka i kucnął, by uważnie przyjrzeć się ziemi wokół. Potem uniósł głowę i dokładnie rozejrzał się po otoczeniu. Poszukiwacze też często tak robili: próbowali http://www.dobra-medycyna.info.pl/media/ stanowili wolontariusze. Zbierali i mobilizowali się w jednym celu: szukania zaginionych i porwanych dzieci. Policja była często niedofinansowana, brakowało jej środków, ludzi lub czasu, by rzetelnie zająć się każdą sprawą. A od tego, jak wielu ludzi wyruszy na poszukiwania, zależało często życie dziecka. Milla naprawdę potrafiła mobilizować ludzi do działania. Dzięki swej obecności w mediach po porwaniu Justina była także niezła w zbieraniu funduszy Sześć lat temu David ożenił się ponownie. Millę zabolało to znacznie bardziej, niż się spodziewała. Czuła się trochę urażona tym, że odbudował sobie życie bez niej, bez Justina. Ale nie o to chodziło. Ból był innego rodzaju. Tak bardzo przecież kochała Da-vida. Wciąż go kochała, choć jakaś część tej miłości umarła w dniu, gdy porwano ich dziecko. David był po prostu najwspanialszym mężczyzną, jakiego

teraz twój chłopiec pewnie nawet to lubi. Lubi brać do... Te plugawe słowa były ostatnimi, które zdołał wypowiedzieć. an43 353 ** Sprawdź automatyczną sekretarkę w gabinecie Susanny: powiedział, że wyjeżdża z miasta na kilka dni. Potem wyłączył swój telefon. Rejon, do którego właśnie wjeżdżali, był suchy, ale nie pustynny Poranek okazał się chłodny i rześki, a potem wcale nie zrobiło się cieplej. Wyjechali poza zasięg sieci komórkowej, co nie było zaskakujące, zważywszy na otaczające ich pustkowia. Nowy Meksyk był pięknym rozległym stanem zamieszkanym przez mniej niż dwa miliony ludzi skupionych głównie wokół miast. W tym konkretnym regionie średnie zaludnienie dochodziło do jednego człowieka z kawałkiem na kilometr kwadratowy, co wcale nie oznaczało, że każdy kilometr ktoś zamieszkiwał. Minęli już wielkie połacie terenu nienawiedzane przez nikogo. Milla cieszyła się, że ostatecznie nie zdecydowała się na nocną jazdę przez to zapomniane przez Boga i