tak samo zaskoczony jak i ona. To szeryf zawsze kierował akcją. Taka była procedura.

– Spędza u ciebie dużo czasu. – Wiem. – Rainie... – Ludzie gadają co im ślina na język przyniesie. Jeszcze tego nie zrozumiałeś? To małe miasteczko. Przez większość dni w roku pada deszcz, a krów jest dwa razy więcej niż mieszkańców. Zwykle nie ma tu nic ciekawego do roboty... pozostaje gadanie. Tak już jest. – Dlaczego nie powiedziałaś mi o strzelbie, Rainie? Strzelba, z której zabito twoją matkę i która nosiła twoje odciski palców, znikła z policyjnego sejfu. A potem w magiczny sposób się odnalazła. Wytarta do czysta. Dlaczego mi o tym nawet słowem nie wspomniałaś? Twarz Rainie spochmurniała, oczy przybrały kolor skały łupkowej. Quincy rozpoznał tę minę, tę bojową postawę z wysoko uniesioną głową. – Myślisz, że zabiłam matkę? – Nie. – Myślisz, że zastrzeliłam ją z zimną krwią? Wróciłam ze szkoły do domu i po prostu rozwaliłam jej głowę? Masz mnie za żeńską wersję Charliego Kenyona. Za drugiego Danny’ego O’Grady? – Nie, Rainie – powiedział łagodnie. – Wcale tak nie myślę. – W takim razie jakie to ma znaczenie, Quincy? Minęło czternaście lat. Ja tego nie zrobiłam, więc daj mi spokój. Radzić sobie ze spojrzeniami i plotkami sąsiadów – do tego przywykłam, ale żebyś i ty mnie oskarżał! http://www.dobra-protetyka.com.pl/media/ wytoczą proces pracownikom biura szeryfa za to, że nie ostrzegli mieszkańców Bakersville przed Danielem O’Grady lub za spartaczenie dochodzenia. Więc oczywiście dotyczy to również ciebie. Potem pewnie wytoczą kolejny proces cywilny już bezpośrednio O’Gradym, na wypadek, gdyby nie zapadł zadowalający wyrok w sądzie karnym. Nie zdziwię się, jeśli to samo zrobią rodzice Melissy Avalon. No i zostają nam jeszcze wszystkie dzieciaki, które odniosły obrażenia, choć nikt nie został poważnie ranny. Ich rodziny pewnie podzielą się na dwa obozy. Jedni będą woleli jak najszybciej o wszystkim zapomnieć, a drudzy zmobilizują maksymalne środki i zaczną domagać się krwi. – Ale po co skarżyć biuro szeryfa? – zapytała z nachmurzoną miną Rainie. – Jesteśmy tak biedni, że większość policjantów pracuje ochotniczo. A jeśli już dostajemy jakieś pieniądze, to z kasy miasta, co znaczy, że praktycznie kosztami procesu zostaną obciążeni mieszkańcy Bakersville. – Miasto i biuro szeryfa są ubezpieczone od odpowiedzialności cywilnej – wyjaśnił

personel nie dopuści do próby samobójczej. Podczas śniadania trzeba było Danny’ego wyprowadzić, bo na myśl o spotkaniu z rodzicami wyrwał sąsiadowi widelec i próbował przebić sobie nadgarstek. Nie, nie mogli chłopca odwiedzić. Ani mąż, ani ona. Koniec i kropka. Warkot za oknem umilkł. Zaszeleścił worek od kosiarki. Pan McCabe wysypywał pewnie jego zawartość na klomby. Sandy widziała ze sto razy, jak to robił. Rozrzucał ściętą trawę, Sprawdź musiał dostać raporty dotyczące Wal-Martu. Błagał, żeby się natychmiast odezwała. Sandy wiedziała, których akt szef szuka. Doskonale pamiętała, gdzie leżą. Ale nie podniosła słuchawki i nie oddzwoniła. Może Shep miał rację. Może pracowała za dużo. Przedłożyła własne zachcianki nad potrzeby dzieci. Gdyby spędzała więcej czasu w domu, gdyby zwracała większą uwagę... Gdyby Danny czuł się bezpieczniej, gdyby dawali mu do zrozumienia, jak bardzo jest dla nich obojga ważny i jak bardzo go kochają... Gdyby... gdyby... gdyby... Sandy zakręciła kran. Ręce jej drżały, w oczach miała łzy. Mamo, co się stało ze szkołą? Chciałabym, żeby świat był bezpieczny. O Boże, kochanie. Tak bardzo bym chciała, żeby świat był dla ciebie bezpieczny. – Mamo.