Tuż za kręgiem światła znowu dostrzegła ruch, jakby coś skradało się w zaroślach.

– Tak, ale nawet nie wyjąłem pistoletu z kabury. Wiedziała, że do niej nie strzelę. – A skąd? Dobre pytanie. – Bo mnie zna. Wie o mnie rzeczy, które wiedziała tylko Jennifer. – Robiło mu się niedobrze, gdy mówił: – Wygląda na to, że ilekroć dowiedziałem się o Jennifer czegoś nowego od jednej z jej przyjaciółek, ta przyjaciółka traciła życie. Prawie tak, jakby... Zdaję sobie sprawę z tego, jak szaleńczo to brzmi, ale wygląda to tak, jakby spełniła swoje zadanie i była już niepotrzebna. – Spojrzał na Hayesa i potrząsnął głową. – To dziwne. Zawsze wyprzedza mnie o krok. Wie, co zrobię, zanim sam do tego dojdę. Cholerny świat, Hayes, ona wiedziała, że będę na lotnisku. – Ledwie wypowiedział te słowa, pojawiło się nowe zmartwienie. – O Boże – szepnął. – O1ivia. – Co? Myślami wybiegał już w przyszłość, adrenalina i strach dodawały mu sił. Skoro Jennifer wiedziała, gdzie był, może śledziła także O1ivię? – Moja żona. Mówiłem ci, że dzwoniono do niej z pogróżkami. A jeśli psychopata chce czegoś od niej? – Ale Jennifer czy też jej naśladowczym nie żyje, prawda? Sam widziałeś, jak się rzuciła do morza. – Wiem, wiem. – Jednak nie opuszczało go złe przeczucie. – Już to przerabialiśmy – przypomniał mu Hayes. – Petrocelli odebrała ją z lotniska. http://www.dobrabudowa.info.pl Uspokój się! Nie widział cię. Owszem, pewnie znajdzie płonący samochód, ale o to ci chodzi, prawda? Biegnij dalej. Nakręcona własnymi słowami, ruszam biegiem, przecinam boczne uliczki i zaułki, biegnę zwykłym tempem, szybko, zważywszy na dzisiejsze przeżycia. Jestem już niemal przy restauracji, gdy rozlega się wycie syren. Straż pożarna. Policja. Pewnie także karetka pogotowia. – Szczęśliwej drogi – mruczę i widzę mój samochód stojący kilka przecznic dalej. Czeka tam na mnie od kilku godzin. Od razu jadę do domu. Ściągam dres, wrzucam go do kosza z brudną bielizną, wchodzę pod prysznic i pozwalam sobie na chwilę rozmyślań o Bentzu i o tym, co teraz czuje. Pewnie umiera z niepokoju o kochaną żoneczkę. I nie wie, co myśleć o zmarłej. – Fajnie, co, RJ? – Śmieję się na głos w zaparowanej łazience. Myję włosy i całe ciało, koncentruję się na następnym ruchu, myślę o planie na jutro.

– Nie prosisz o wiele. – O to, co mi potrzebne – burknął i się rozłączył. Było późne popołudnie, słońce chyliło się ku zachodowi, upał zelżał. Bentz postanowił wpaść na kolację do Oscar’s, restauracji, w której często jadali z Jennifer. Potrzebował spokojnego zakątka, w którym uda mu się poskładać w całość wszystko, co wiedział i czego się dowiedział o byłej żonie. A to zmieniało się z dnia na dzień, jakby była kameleonem. Sprawdź aby tu mu uciec. Od dwóch godzin przeczesywał wzrokiem skały i morze, licząc wbrew rozsądkowi, że jednak przeżyła upadek. Od tego momentu nikt jej nie widział. – Więc gdzie jest ciało? – Hayes patrzył w morze. – Trzeba będzie ściągnąć nurków, jeśli Straż Przybrzeżna niczego nie znajdzie. O ile dadzą radę zejść pod wodę. Cholera. Bentz nabrał garść pasku. Niemożliwe, żeby zniknęła bez śladu, nie zostawiając po sobie nawet skrawka ubrania, nawet kosmyka włosów. Jak może zaprzeczać wszelkim prawom fizyki i kryminologii? – Nic tu po nas. – Hayes pokręcił głową. – Spadamy. Wracali na górę. Hayes nie mógł się powstrzymać, by nie palnąć Bentzowi wykładu: – Wsiadłeś z nią do samochodu. Wybieraliście się na przejażdżkę? Do cholery, Bentz. Szczęście, że nie pociągnęła cię za sobą. Nie pojmuję tego. Śledzi cię i znika. I dlaczego tak bardzo lubi skakać do wody? – Nie wiem – mruknął Bentz. Utykał, idąc stromą ścieżką prowadzącą na parking, kolano