przydałby się jej spokój. - Myślisz, że będzie następca tronu? - zapytała dziewczyna. - A jeśli poprosi mnie do tańca? - Jej niebieskie oczy się rozszerzyły. - Na przykład do walca? - Nadepnij mu na stopę - poradził kuzyn. - Wtedy zostawi cię w spokoju. - Lucienie! - skarciła go ciotka. - Och, jestem taka zdenerwowana. Uśmiechaj się jak najwięcej, moje dziecko. Alexandra odchrząknęła. - Jeśli jego wysokość poprosi cię do walca, ukłoń się i podziękuj, a następnie wyjaśnij, że jeszcze nie zostałaś przedstawiona na dworze. Gdyby nalegał, zatańcz z nim. Ostatecznie jest regentem. - Czy lord Belton też będzie? - Owszem. - Kilcairn zerknął na zegarek. - Nie zapomnij, moja droga, że twój karnecik już jest pełny. - Och, nie! Co zrobię, jeśli on... - Mogę mu odstąpić swój taniec - zaproponował hrabia, wyglądając przez okno, jakby rozpaczliwie pragnął wydostać się z klatki. - Nie! - sprzeciwiła się Fiona. - Musisz zatańczyć z kuzynką! - Zrobię, co zechcę, ciociu. Pani Delacroix zaczęła skubać delikatną koronkę rękawa. - Panna Gallant twierdzi, że musisz zatańczyć z Rose, bo inaczej dziewczyna nie http://www.dobre-opakowania.com.pl - Wiem - mruknęła, zapadając w sen. - Wiem, że go dostaniesz. Wierzę w ciebie... absolutnie. Santos przez chwilę stał jeszcze w progu, patrząc z czułością na Lily. Mieszkał z nią, bo go potrzebowała. Bo jej obecność w domu dawała mu poczucie bezpieczeństwa, działała kojąco. Jednak niedługo Lily zabraknie. Choćby najtroskliwiej się nią opiekował, choćby czuwał nad nią dzień i noc - odejdzie. Wiedział, że powinien się przygotować na ten bolesny moment, ale nie miał pojęcia, jak miałby się niby przygotować na coś, co przekraczało wyobraźnię? Jak zdoła pogodzić się z druzgocącą perspektywą życia bez Lily? Zostanie sam. Znowu. Pogrążony w przygnębiających myślach, trwał tak w drzwiach bez ruchu. Wiedział, że już nie zaśnie i że nie warto nawet próbować. Pojedzie do wydziału i zobaczy, czy nie ma nowych śladów w sprawie ostatniego morderstwa. Coś musiał przeoczyć. Na pewno. ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY Telefon obudził ją z głębokiego snu bez marzeń. Siadając gwałtownie na łóżku, sięgnęła po słuchawkę. - Słucham, mówi Gloria St. Germaine. Dzwonił zastępca menedżera hotelu, sensat i nerwus. Tak trajkotał w podnieceniu, że Gloria nie mogła nic zrozumieć. - Co? - Potarła twarz dłonią. - Powoli, Vincent. Nie wiem, o co chodzi... - Nagle dotarło do niej znaczenie chaotycznych słów i zesztywniała. Śnieżynka znowu zaatakował. Tym razem ułożył ciało na hotelowym parkingu.
- Zauważyłam, że ostatnio dużo pracuje. - Hope uśmiechnęła się domyślnie. - Pewnie nadrabia zaległości - odrzekła Klara. I unika mnie, dodała w duchu. - Akurat - zawołała Portia z basenu. - Ukrywa się przed życiem. Mógłby się tak nie przepracowywać. - To prawda. Nawet z rodziną rzadko się widuje, choć go zapraszam. Rodzice pewnie dlatego przenieśli się na Florydę, że mieli dość jego zachowania - przyznała Hope. - Stracił żonę - zauważyła Klara, zastanawiając się, czemu go broni. - Wiem, ale i za jej życia nie był inny. Zbyt serio traktował swoją pracę w tajnych służbach. Sprawdź - Tak, była to z mojej strony wspaniałomyślna propozycja, zważywszy na to, że nienawidzę podróżować. A czy pani wie, jak brzmiała odpowiedź Luciena? Przysłał mi list. Znam go na pamięć. Chyba nigdy nie zapomnę jego okrucieństwa. - Pani Delacroix poprawiła poduszkę, sadowiąc się wygodniej. - Brzmiał tak: „Prędzej dołączę do Jamesa w piekle, niż pani do mnie przyjedzie”. Wyobraża sobie pani? A kiedy umarł drogi Oscar, czekał prawie siedem miesięcy, zanim sprowadził nas do Londynu. - I to tylko dlatego, że drogi Oscar i jego ojciec zastrzegli to w testamentach. W tym momencie w progu stanął lord Kilcairn. - Widzi pani? On nawet nie zaprzecza! Hrabia oparł się o futrynę i utkwił wzrok w Alexandrze. Minęła dłuższa chwila, nim ta zauważyła, że jej pracodawca trzyma w ręce smycz, a przy jego nodze siedzi Szekspir. - To prawda, ciociu Fiono. Nie widzę powodu, żeby zaprzeczać. - Ha!