Miała rację. Emma zasnęła niemal natychmiast, a oni siedzieli jeszcze

pożądania. -Nie. - Wyprostował się i zwrócił w jej kierunku. Za jego plecami płonął ogień. - Już nigdy więcej. Laura spuściła stopy na podłogę i zacisnęła dłonie na kolanach. Serce łomotało jej jak oszalałe. Richard zaciskał i rozluźniał pięści. Ręce miał opuszczone wzdłuż ciała. Patrzył na jej twarz i chłonął każdy szczegół. Napawał się jej klasyczną urodą. Siedząc tak na krawędzi ławy, wyglądała bardziej jak dziewczynka niż kobieta. Włosy opadały jej na ramiona burzą kasztanowych loków, cienka tkanina szlafroczka otulała wspaniałe kształty ciała ukrytego pod spodem. Przez chwilę po prostu na nią patrzył, a w jego duszy rozgrywała się wojna. Walczył z tym, czego chciał i czego nie mógł mieć. Zmagał się z sobą. W końcu wyciągnął do niej rękę. - Chodź do mnie, Lauro. Dopóki jeszcze mam siłę. - Ręka mu zadrżała. - Chodź i zobacz, jak wygląda ten potwór, którego chcesz dotknąć. ROZDZIAŁ DZIESIĄTY http://www.dobrygeriatra.pl Jack rozłączył się i nakręcił numer swego biura. Phipps może poczekać. Sekretarka nie. Na pewno chce mu powiedzieć, że w domu jest istne piekło. I że Malinda Compton zmieniła zdanie w sprawie opieki nad chłopcami. 60 JEDNA DLA PIĘCIU Wiedział, że powinien był wziąć chłopców ze sobą. - Tu biuro Jacka Brannana. Mówi Liz. Jak zwykle świergotanie sekretarki działało na niego jak balsam. - Naprawdę? - zażartował. - Przynajmniej tak było, kiedy ostatni raz patrzyłam w lustro. Jak tam w Chicago?

Christopher Austin, śliczny, rudowłosy, piegowaty chłopiec z jasnymi, irlandzkimi oczami. Rodzice Christophera siedzieli parę metrów dalej. Poza tym były jeszcze trzy osoby, w tym dwaj oficerowie policji, Andrew i Mark, którzy co jakiś czas wychodzili na zewnątrz, żeby się zorientować w sytuacji. Ale nie bardzo było w czym się orientować. Na wyspie nie było Sprawdź Pożegnaliśmy zły rok, tyle się wycierpiałaś... Łzy nagle napłynęły jej do oczu. – W porządku, Richardzie. Mam już tyle, że nie powinnam jeszcze... – Nie, to nie tak. Zresztą, to przecież moja wina. – Ależ skąd! Ja też jestem bezpłodna! – Nie, Kate. Masz tylko problemy z zajściem w ciążę. Ale przecież można by wyrównać niedobory hormonów i leczyć endometriozę. To ja jestem bezpłodny, strzelam ślepakami – rzekł z rozgoryczeniem. – Czy myślisz, że czuję się z tym dobrze? Nie jestem prawdziwym mężczyzną. Nie mogę dać ci tego, czego pragniesz! Słuchała tego z bólem, tym większym, że do tej pory mąż nie ujawniał swych emocji dotyczących tej sprawy. Bezwiednie ścisnęła jego dłoń.