- Mam trudniejsze rzeczy do wyjaśniania - przypomniał jej. - To

- Ale może udałoby się... - Nie masz pojęcia, z czym próbujesz walczyć. Musisz przez cały czas uważać i informować mnie natychmiast, gdy tylko ona się pojawi. RS 166 Rozumiemy się? - Zawahała się, po czym dodała, pragnąc, by naprawdę dotarła do niego powaga sytuacji: - Posłuchaj, Władca mnie nienawidzi, dlatego obierze was za cel, ponieważ wie, że się zaprzyjaźniliśmy. Czasem wybiera sobie ofiary dla czystej rozrywki, a czasem... - Urwała, by nie zdradzić za dużo. - Podejrzewam, że Władca postanowił zniszczyć moje życie, przy czym uderzy mnie najboleśniej, kolejno atakując bliskie mi osoby. Dlatego musisz być twardy, Jeremy, musisz oprzeć się Mary, choćby to było nie wiem jak trudne. Zrozum, ona ma rozkaz cię zabić. Nancy zmarszczyła brwi, ale najwyraźniej nie miała wątpliwości co do tego, w jak poważnym niebezpieczeństwie się znajdują. - On zrozumie, już ja o to zadbam - oświadczyła z całym przekonaniem. - Dobrze, chodźmy już - rzekł zgnębiony Jeremy. - Tylko wróćcie przed zapadnięciem zmroku - przestrzegła Jessica. http://www.dobryproktolog.pl ogródek. Palma pochylała się nad basenem, jakby oddając cześć wodzie. Kelsey przeklinała swą wybujałą wyobraźnię i tchórzostwo. Nie mogła jednak rozluźnić dłoni, którą ściskała świecznik. Światło księżyca poprawiło nieco widoczność. Niemal zdrętwiała ze strachu, że jeden z cieni się poruszy. Znów znieruchomiała i nasłuchiwała. Prawie wrzasnęła, gdy usłyszała znów to jakby tupnięcie. Nie od basenu, z prawej strony, przy płocie. Dziewięć jeden jeden, dziewięć jeden jeden, wezwać policję! Ale... zadzwoni i co im powie? Ze usłyszała jakiś odgłos z ogrodu? Jest w domu sama, zupełnie sama. Gdzie, do

- Wygląda na to, że miałem rację. - Tak, jesteś naprawdę dobry w tym, co robisz. - Dziękuję. - Mam na myśli pracę dochodzeniową. - A ja nie. 325 Sprawdź zobaczył straszliwie chudą młodą kobietę, która zawsze przywodziła mu na myśl szczura w klatce, bezustannie goniącego w kołowrotku. - Dzień dobry, pani mecenas. - Poruczniku, jeśli pan... - zaatakowała Seana z miejsca. - Proszę mi zaufać, nie naruszyłem praw pani klienta w żaden sposób. Miłego dnia. Wpuścił ją do pokoju przesłuchań i wrócił do swojego biura, zastanawiając się po drodze nad tym, że Calowi wydawało się czegoś brakować. Inteligencji? Nawet nie to, chociaż chłopak nie należał do szczególnie bystrych. Brakowało mu... Esencji. Substancji. Istoty. Pogrążony w rozważaniach, usiadł ciężko za biurkiem, lecz zaraz przeszkodził mu Bobby Munro.