Flic przemknęło przez głowę, że może to nie zwykły sen, tylko stan

Nie odpowiedziała. - No dobrze - poddał się, nie chcąc zbyt mocno jej prowokować. - Mówiłaś, że jednym z czynników jest stabilność. A inne? - Korzyści płynące z oddziaływania męskiego wzorca. - Czyli ze mnie? - Roześmiał się ironicznie. - Jasne. - Miały przecież własnego ojca. - Ale on nie żyje. - Żył jednak dostatecznie długo, by stać się dla nich wzorcem. Dobry, kochający tatuś, którego uwielbiały. Znów nie odpowiedziała. - Przecież to prawda, może nie? - nalegał, zbity z tropu jej milczeniem. - To, że go uwielbiały - owszem. - Zawahała się lekko i zdawała się nasłuchiwać. Po chwili wstała i zamknęła starannie drzwi. - Richard bynajmniej nie był taki święty, za jakiego go uważasz. Matthew miał dziwne, niemal fizyczne wrażenie, jakby coś zatrzęsło się w posadach. -A jaki był? Sylwia nie śpieszyła się z odpowiedzią. - Chyba... nie przepadał za kobietami. - I widząc jego minę http://www.doktor-leczenie.com.pl/media/ opowiedział mu o wszystkim. - Sprawdziłem w banku. Te pieniądze naprawdę są na moim rachunku, a przynajmniej były, bardzo krótko, gdyż na razie jadę na debecie. Crocker przez chwilę analizował sytuację. - Pierwszy krok: obejrzeć dowód wpłaty. - Już go zażądałem. I wypisałem nowy czek na tę samą kwotę, żeby kancelaria adwokacka skierowała pieniądze tam, gdzie powinny trafić. - A wiesz, na kogo opiewał czek? Matthew opowiedział mu o rzadko używanym pierwszym imieniu żony. 224

nurkowy siostry ku beznadziei i panice głęboko ją martwił. - Nie zostawiłabyś mnie i Chloe, nie zrobiłabyś tego Groosi. - Zerknęła na kolejkę po kawę; Chloe przesunęła się o jedno miejsce. - Po prostu musisz się skupić tak jak ja. - Na czym? - prychnęła Imogen. - Wszystko legło w gruzach. Chciałyśmy, żeby się wyniósł, bo wtedy miałybyśmy mamę dla Sprawdź dotąd tego uczucia, nienawidziła go, tak samo jak wszystkiego innego w ostatnich dniach. - Już ją obsługują. - To dobrze. - Flic zmusiła się do uśmiechu. - Koncentracja, Imo, okey? Krok po kroku. Najpierw kawa, potem jakieś zakupy i powrót. I myśl o tym, jak fajnie będzie, kiedy wreszcie się wyniesie. Imogen uśmiechnęła się blado, z wyraźnym przymusem. - Mogę zajarać po drodze? - Skoro musisz... - Muszę. - Cień uśmiechu zniknął. - Bez fajki dam plamę. - Nie dasz żadnej plamy. Imogen patrzyła na nią z uporem. - Jasne, że dam.