węgle i postawiła na ogniu dwa rondle z wodą. Potem się wyprostowała i zaczęła wachlować

- Jaki George? - Jego Królewska Wysokość książę Walii. No, wiesz... Księciunio. - Spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku. - Regent?! - wykrzyknęła, nim zdołała się zorientować, że powinna mówić ciszej. W końcu byli w kościele. - Znasz regenta?! - Oczywiście. Wiele razy graliśmy w karty. Założyłbym się, że jestem jedną z nielicznych osób, które go naprawdę lubią. Nim Becky zdołała się oswoić z tą rewelacją, drzwi zaskrzypiały ponownie. Rozejrzała się nerwowo i ujrzała kolejnych parafian, wchodzących do środka. - Będziemy musieli stąd wyjść. Nabożeństwo zaraz się zacznie. Czy potrafiłbyś wycenić kamień? Alec nie odpowiedział. Stał bez ruchu przed witrażem i nadal przyglądał się z uwagą rubinowi. - Och, moja droga... Becky nie spodobał się ten ton. - Czy coś jest nie w porządku? Alec bez wyjaśnień odwrócił się i przeszedł z kaplicy do lepiej oświetlonej nawy. Nie zwracając uwagi na wiernych, zbliżył się do okna, w którym nie było witraża, i przez dłuższą chwilę z wielkim skupieniem oglądał rubin. Potem opuścił rękę i spojrzał na Becky zgnębiony. - Nie wiem, jak ci to powiedzieć... - Co? Alec położył jej klejnot na dłoni i westchnął. - Jest fałszywy. http://www.dragonmc.pl/media/ Zbiło ją to całkowicie z tropu. - Przepraszam... Alec się cofnął i odchrząknął. Becky wyrwał się okrzyk zdumienia, gdy przykląkł przed nią na jedno kolano. Patrzyła z niedowierzaniem, jak ściąga z palca złoty pierścień z onyksem, na którym widniał jego rodowy herb. - Panno Ward... - Nerwowo zwilżył językiem wargi. - Czy zechce pani zostać moją żoną? Odebrało jej mowę. O tak, kiedyś mógł się uganiać za kobietami, ale teraz zdecydował się na stały związek. Dla niej. - Moglibyśmy się pobrać po twoich dwudziestych pierwszych urodzinach, w Buckley on the Heath, jeśli zechcesz. To jedyna zaleta bycia młodszym synem, można się żenić bez nieznośnej książęcej pompy. I nie myśl, że przyjdzie nam przymierać głodem - dodał pospiesznie. - Otrzymam od brata część rodzinnego majątku, kiedy się pobierzemy. Jeszcze

- Myślę, że na tym etapie możemy sobie darować formalności. Pozwól, Isabello, że uczcimy szampanem nasz triumf. - Korek wyskoczył z butelki z cichym sykiem, złocisty płyn zapienił się w smukłych kieliszkach. - Za pierwszorzędnie wykonane zadanie. I za jeszcze lepszą przyszłość. - Uwielbiam szampana, ale uważam, że smakuje dużo lepiej wzmocniony zapachem pieniędzy. - Cierpliwości, moja droga. Za pomyślność. - Kryształ dźwięcznie zadzwonił o kryształ. - Za pomyślność, monsieur. Mmm, wyborny rocznik. - Znam panią już na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że robi na pani wrażenie tylko to, co najlepsze i najdroższe. - Właśnie. Nie mam nic przeciwko szampanowi i świecom, ale czułabym się dużo lepiej, gdybyśmy dobili targu. Sprawdź - Wy… Jesteście razem? – spytał niepewnie, wsuwając dłonie do tylnich kieszeni spodni, gdyż nie wiedział, co zrobić z rękami. - Eee… - wydusił Filip, spoglądając na Gracjana. Ten jedynie zmrużył oczy, przysuwając się do swojego partnera i obejmując go zaborczo w pasie. - Jeżeli jesteś zainteresowany Filipem, to sobie daruj – warknął, na co Krystian prawie że odetchnął z ulgą. Dalej się obawiał, że Filip może stanąć mu na drodze rozkochania w sobie Adama, ale teraz, skoro ma swojego faceta, to Krystian może być spokojny o swoją miłość. Uśmiechnął się leciutko, aż rozluźniając pomimo napiętej atmosfery. - No więc… czego chcesz? – Filip odchrząknął nerwowo. Ale jedno trzeba było im przyznać… Razem wyglądali naprawdę słodko. I mimo że Filip był o wiele przystojniejszy od tego drugiego, to i tak do siebie pasowali. – Chodzi o Adama? – zapytał, starając się przyjąć neutralny ton głosu.