Pochylił się i wziął do ręki kilka skalnych odłamków. Gładkie, kolorowe kamienie były ciepłe i mieniły się różnymi barwami. Żaden człowiek nie mógłby ich stworzyć. Ludzie woleli niszczyć. Oczywiście lubili też chwalić się swoimi wytworami, co nie zmieniało faktu, że historia ludzkości składała się z serii wojen i mordów. Największym osiągnięciem człowieka było ciągłe doskonalenie narzędzi zbrodni aż po bombę atomową. John tylko potrząsnął głową. W tych skałach było więcej mocy niż w jakiejkolwiek bombie. Jeśli nawet ludziom uda się w końcu pozabijać nawzajem, dzika przyroda pozostanie, dając świadectwo własnej mocy. John podniósł lornetkę do oczu, obserwując sylwetkę łowiącego na spinning wędkarza. Mężczyzna rzucał błystkę, która świeciła w powietrzu, a potem tańczyła połyskliwie blisko powierzchni wody. Czysta poezja. Uśmiechnął się do siebie. To był Clark Russell. Dawny ,,kolega z pracy’’, świetny kumpel. Trudno go było dorwać samego, ale podobnie jak wszyscy ludzie, miał też swoje słabości. W takim otoczeniu zapominał o bezpieczeństwie i oddawał się ulubionej rozrywce. Niektórzy woleli kobiety, inni alkohol, ale Clark uwielbiał spinning. http://www.e-szambabetonowe.info.pl Zamówił wino oraz na wszelki wypadek wodę mineralną, a gdy kelner odszedł zostawiwszy im karty dań, rozsiadł się wygodniej w krześle. – Za to podziwiałem, jak radziłaś sobie w elektrycznym samochodziku. Potrafiłaś tak zręcznie uniknąć zderzeń z wszystkimi innymi. Freyi to się bardzo podobało, a zauważyłem, że ty też doskonale się bawiłaś. – W takim samochodziku czuję się bezpieczna, ponieważ wiem, że w każdej chwili mogę z niego wyskoczyć – wyjaśniła Lily, studiując jadłospis. Theo przyglądał się dziewczynie, usiłując swym analitycznym umysłem zgłębić jej skomplikowaną naturę. Dostrzegał, że pomimo wyczuwalnej wewnętrznej siły, Lily jest w istocie niepewna i
Jack zamrugał oczami i przyciągnął ją do siebie. - Myślałem, że śpisz - zamruczał. - Spałam. Przez chwilę, kiedy ją przytulił, Malinda miała nadzieję, że będą się kochać, Jack jednak znowu zamknął oczy i zaczął miarowo oddychać. Rozczarowana Sprawdź pisma. – Szkoda, że tego nie widziałeś. To było wspaniałe. – Włożyła kawałek pizzy do piekarnika. – Żadne tam gulgotanie czy gaworzenie, ale prawdziwy, głośny śmiech. Wciąż nic nie mówił. Zauważyła tylko, że zgniótł list i wrzucił go do kosza na śmieci. Kate wyprostowała się znad piekarnika. – Co to było? Richard spojrzał w bok. – Zaproszenie na zebranie absolwentów. Mamy uczcić sukces jednego z naszych kolegów – dodał zgryźliwie. Natychmiast domyśliła się, kogo, jednak zadała to pytanie. – Kogo? Kogo? – powtórzył Richard. – Naszego wspaniałego kolegę Luke’a Dallasa. Najpierw wygłosi wykład, a potem będzie podpisywał