- Wiesz, gdzie mieszkała? W jakim stanie?

Diaz nie rozwinął tematu. Milla odczekała kilka niezręcznych chwil. - Czego? - spytała w końcu zniecierpliwiona. Zamyślił się, jakby rozważając odpowiedź. Wybierając jedno odpowiednie słowo spośród wielu innych. - Cierpienia - powiedział wreszcie. an43 228 To słowo zabolało. Cierpienie. O tak, wycierpiała niemało. Mogli ją zrozumieć tylko rodzice, którzy sami stracili dziecko. A jednak ten człowiek, który wydawał się w ogóle nie wiedzieć, co znaczy empatia, zrozumiał i zareagował. Przez co ona jeszcze bardziej zjechała w dół po równi pochyłej. Kelner przyniósł zamówione potrawy Milla ucieszyła się, że może skoncentrować uwagę na empanaditas. Tuńczykowe nadzienie bardzo jej posmakowało i oderwała się od talerza dopiero, gdy całkiem go opróżniła. Cóż, widocznie próba poderżnięcia gardła dobrze wpływa na apetyt. Wystarczy mały pocałunek śmierci, by na nowo ucieszyć się smakiem jedzenia. http://www.eckielce2017.pl/media/ się Milli. Ona robiła coś wręcz przeciwnego: walczyła i nie pozwalała sobie na to, by zaprzestać tej tragicznej i w sumie beznadziejnej walki. Jej odwaga i poświęcenie wyjątkowo poruszyły Diaza. Oto, pomyślał, jest kobieta, którą naprawdę warto poznać, do której warto się zbliżyć. Przynajmniej na jakiś czas. Jeżeli zdoła utrzymać ją przy życiu. Arturo Pavon to tylko chingadera, żałosny skurwiel. Żałosny, ale okrutny Milla mogła do reszty złamać sobie serce i ducha, próbując odnaleźć swoje dziecko. A i tak był to potencjalnie najłagodniejszy scenariusz. Nie mógł jej pozwolić na samotne tropienie Pavona, chociaż najprawdopodobniej i tak nic nie udałoby się z tego śmiecia wydobyć. Zakładając, że Pavon jej nie zabije; powszechnie wiadomo było, że bandyta pielęgnuje zapiekłą nienawiść do tej gringa, która wydrapała mu oko. Z przyjemnością

- Co masz na myśli? - Szukasz faceta, który porwał twoje dziecko, prawda? To by oznaczało, że obracał się w rejonie Chihuahua dziesięć lat temu. To nie mógł być Diaz. On pojawił się dopiero jakieś pięć lat później. Poczuła bolesne ukłucie goryczy; to nazwisko było jedynym konkretem, jaki kiedykolwiek miała. Sprawdź był gotowy Wtedy zakończył sprawę kilkoma silnymi, szybkimi, zdecydowanymi pchnięciami, doprowadzając ich oboje do ekstatycznego orgazmu. Milli udało się wreszcie dotrzeć do prysznica, choć z Diazem w kabinie to była raczej orgia niż prysznic. - Co to? - zapytał pośród szumu spływającej wody, przerywając pieszczoty i wskazując na plasterek przyklejony do uda Milli. - Mój środek antykoncepcyjny. - Pierwszy raz widzę - powiedział, oglądając plaster z wyraźnym zainteresowaniem. - A co jeśli odpadnie? - Bez szans, za dobrze się trzymają. Nigdy mi żaden nie odpadł, chyba że sama oderwałam. Ale zawsze pod prysznicem sprawdzam, tak dla pewności.