– Tak. Żona Sebastiana.

rysownikiem. – O, nie. – Tony kręcił głową, jakby posterunek policji oznaczał czeluście piekielne. – Gliny? Nie ma mowy. – Jeśli trzeba, pojedzie – zapewniła Rebecca. – Nie, mamo. Niczego nie widziałem, naprawdę. Nie wiem nawet, czy przeszła przez ulicę, chyba nawet nie doszła do drzwi. – Nie wiesz. Pokręcił głową. Zagryzł dolną wargę. – Tony zazwyczaj ogląda telewizję albo gra w gry komputerowe, kiedy ma pracować. – Jakby zdała sobie sprawę, że mówi o nieletnim, dodała zaraz: – Płacę mu tygodniówkę, jeśli mnie zastępuje. Bentza nie obchodziło, czy Tony pracuje legalnie czy nie, nie w tej chwili. Choć nadal poruszony fotografią Olivii, poczuł cień nadziei. W jego żyłach popłynęła adrenalina. Wreszcie coś konkretnego. – Macie kamery? – zapytał. Rebecca skinęła głową. – Na parkingu i przy drzwiach wejściowych? – Tak. I w holu też. Nie jest to sprzęt wielkiej klasy, ale możesz dostać kopię nagrania. – A czy możesz to teraz odtworzyć? – zapytał niecierpliwie. – Jasne. – Rebecca zrozumiała. – Będzie mi potrzebna kopia dla policji. http://www.epompyciepla.biz.pl – Nie jesteś ciekawa, jak to zrobiłam? W jaki sposób ją sprzątnęłam? – Jennifer? – Oczywiście, że Jennifer! Przecież nie rozmawiamy o królowej angielskiej! To było proste – przechwalała się. – Podmieniłam jej tabletki, dodałam czegoś do alkoholu. Czekałam. A potem jechałam za nią i dopilnowałam, żeby miała wypadek. – Rozkoszowała się wspomnieniem. Umilkła. – Wiem, to było mało osobiste, tchórzliwe, posłużyłam się samochodem, ścigałam ją, straszyłam. Ale podziałało. – Naprawdę ją zabiłaś? – O1ivia chciała to usłyszeć jeszcze raz. – O, nie. Sama się zabiła. Zapomniałaś już? A jeśli chodzi o liścik samobójczy, nawet nie wiedziałam, że istnieje. Sama go napisała, dużo wcześniej. Nasza Jennifer nie była zbyt stabilna psychicznie. A Bentz... I tak nie miał jej dosyć. Nawet rozwód go nie wyleczył. Ciągle do niej wracał. Niektórzy nigdy się niczego nie nauczą. – Zachichotała. – Ale on tak. Dzisiaj dostanie nauczkę.

śliniaczek z aligatorem. Była to pierwsza rzecz, którą kupiła dla malucha – oczywiście nie licząc testów ciążowych. Wizytę u lekarza ma dopiero za kilka tygodni. To nieistotne. Weźmie się w garść i powie Bentzowi, że ponownie zostanie ojcem. I lepiej, żeby mu to przypadło do gustu. W przeciwieństwie do włoskiej imienniczki Venice – kalifornijska Wenecja – mogła Sprawdź prowadzącą do SoCal Inn. Neon rozjaśniał noc, spowijał blaskiem wozy na parkingu. Bentz spojrzał na nie pobieżnie – te same, co zwykle. – Wygląda na to, że masz nową sprawę – stwierdził, szukając klucza. – Od czego zaczniesz? – Od przeprosin. – Hayes łypnął na niego spod oka. – Niechętnie to mówię, ale wygląda na to, że miałeś rację. Pierwsze, co zrobimy, to ekshumacja Jennifer. Przekonajmy się, kto leży w tej trumnie. Fortuna Esperanzo cierpiała na bezsenność. Zawsze miała trudności z zasypianiem. Nigdy nie potrafiła się wyciszyć, zwolnić. Nawet robiony na zamówienie luksusowy materac, kojący szum wodospadu i grube zasłony, całkowicie blokujące drogę kalifornijskiemu słońcu do jej okien, nie pozwalały jej głęboko zasnąć. Dzisiaj po kilku godzinach walki dała sobie spokój i zażyła tabletki, jakie przepisał jej lekarz. W końcu odpływała, odprężyła się tak bardzo, że nie słyszała nawet własnego chrapania. Natomiast w pewnej chwili poczuła, że poruszyła się koło