- Ten wypadek... - wyszeptała wstrzasnieta. Przera¿ona.

trudem. Jej skóra zdawała sie płonac pod jego dotykiem. - Pragnałem tego od chwili, kiedy cie znowu zobaczyłem - wyszeptał, całujac jej szyje. - Nawet wtedy, kiedy cała byłas jeszcze posiniaczona i obolała, nawet wtedy pragnałem cie tak samo jak zawsze. 412 - A ja... pragnełam ciebie - wyznała Marla. Czuła sie winna, ale nie mogła oderwac dłoni od jego silnych, muskularnych ramion. Powoli, cały czas patrzac jej w oczy, Nick wszedł w nia, a Marli wydawało sie, ¿e czas sie zatrzymał. Ich ciała zrosił pot, ich oddechy odnalazły nagle wspólny rytm. Marla odnalazła palcami linie jego kregosłupa i przesuneła dłon wzdłu¿ jego smukłych, szerokich pleców. Nick pchnał. Znowu. Marla zadr¿ała, przymkneła oczy i wygieła sie w łuk, chcac poczuc go w sobie. Nick z jekiem wszedł w nia głebiej. Marli zabrakło tchu w piersiach. Miała wra¿enie, ¿e zaraz umrze. Zacisneła palce na jego ramionach. Teraz ich ciała poruszały sie zgodnie, w rytmie coraz silniejszych, coraz głebszych, coraz bardziej http://www.epompyciepla.biz.pl/media/ No i chciałbys te¿ odegrac sie na Aleksie, pokazac draniowi, przyznaj sie. Nie podoba ci sie sposób, w jaki on ja 275 traktuje. Nigdy nie pogodziłes sie te¿ naprawde z faktem, ¿e rzuciła ciebie dla brata. - Sukinsyn. - Wychylił zawartosc, szklanki jednym haustem, otarł usta wierzchem dłoni i ruszył z powrotem na góre. Bo¿e, jaki z niego głupiec. Stanał znowu na pietrze, patrzac w strone swojego pokoju, kiedy drzwi apartamentu otworzyły sie z cichym skrzypnieciem i Marla wyszła na korytarz. - Och! - cofneła sie troche, kładac reke na piersi i otwierajac szeroko oczy. - Nick - szepneła. - Smiertelnie mnie

łagodnie tesciowa. Podeszła do łó¿ka, stukajac głosno obcasami po posadzce. Marla usłyszała te¿ cichy brzek bi¿uterii i poczuła ten sam nieuchwytny zapach perfum. - Nie martw sie. 29 - Wyglada okropnie. - To znowu ta dziewczyna -jej Sprawdź twarz wygladała teraz inaczej, blizny po wypadku były bardzo widoczne. Zmienił sie te¿ wyraz jej oczu. Dawna zalotnosc i ¿adza w jej spojrzeniu ustapiły miejsca namietnosci innego rodzaju. Głebszej. Niebezpiecznej. Ale równie zniewalajacej. - Cholera. - Dopił piwo. Raport Haagi był ju¿ gotowy, zaczał wiec przegladac strone po stronie. W koncu zobaczył zdjecie Pam Jaffe Delacroix i znieruchomiał. - A niech to - mruknał, patrzac na kobiete tak podobna do Marli, ¿e mogłaby byc jej siostra... mo¿e nie blizniaczka, ale na pewno bliska krewna. Piekna twarz otaczały takie same ciemne włosy o głebokim odcieniu mahoniu, ale Pam miała szersze czoło, nieco bardziej okragłe oczy i bardziej spiczasty podbródek. Nie były to, oczywiscie, jedyne ró¿nice. Zbieg okolicznosci?