- No, to właź, kurwa, do środka! Całej nocy nie mamy. - McCallum był poirytowany.

rozświetlone promieniami porannego słońca. Na nawadnianych przez kanały i rozpryskiwacze łąkach pasło się bydło i konie. Shelby czuła się tak, jakby ktoś związał jej żołądek na supełki. Kiedy skręcili na drogę prowadzącą do rancza, wybiegła myślami w najbliższą przyszłość. Co będzie, jeśli Elizabeth znienawidzi ją od pierwszego wejrzenia? Albo jeśli Maria będzie miała do niej żal. A jeśli... och, do diabła, nieważne. Jakoś uda jej się dogadać z własnym dzieckiem, ale układ z Nevada to co innego. On może nie być biologicznym ojcem Elizabeth. Spójrz prawdzie w oczy, Shelby, ta dziewięcioletnia dziewczynka mogła zostać spłodzona przez Rossa McCalluma. Zacisnęła palce na kierownicy. To absolutnie niemożliwe. Bóg nie byłby tak okrutny. Nie teraz, kiedy zaszła tak daleko. Przejechała przez bramę rancza; prawie nie zwolniła, kiedy dotarła do głównego budynku i przybudówek, do miejsca, w którym dziesięć lat wcześniej dopadł ją Ross. - A więc cały ten czas była w Galveston? - zagadnął Nevada. - Tak. - Shelby kiwnęła głową i zmniejszyła prędkość. - Według Lydii. - A twój ojciec kupił milczenie Lydii - uściślił Nevada, kiedy podjeżdżała pod szopę z narzędziami. - W zamian za prawo pozostania w tym kraju i pracy dla niego, Lydia i wszyscy inni, którzy wiedzieli o dziecku, musieli udawać, że Elizabeth zmarła. - Tak to mniej więcej wygląda. - Miły gość z tego twojego ojca. - Zawsze taki był - odparła szyderczo Shelby, kiedy zatrzymała wóz i zgasiła silnik. Wysiadła z już mocno http://www.eszambabetonowe.info.pl - Nic ci nie jestem winna - odparła głuchym głosem, chociaż po raz pierwszy od ataku Rossa coś poczuła, jakby echo namiętności, skrytej głęboko w odrętwiałym ciele i duszy. Zacisnął zęby. - W takim razie o co chodziło w tym wszystkim, w naszym spotkaniu nad rzeką jakiś miesiąc temu? - Czy musi o coś chodzić? - Wbiła wzrok w ziemię, zauważyła zgnieciony kapsel od butelki w żwirze na wzniesieniu. Przełknęła ślinę. - Shelby? - O Boże, czyżby w jego głosie słyszała nutę desperacji? Chciała wykrzyczeć, że go kocha, że jej przykro, że wie, jak bardzo nieracjonalne i żałosne jest uczucie wstydu z powodu czegoś, co było poza jej kontrolą, ale gdyby to zrobiła, musiałaby powiedzieć mu prawdę, a na to nie mogła się odważyć. I nigdy się nie odważy. - Czy musi o coś chodzić? Hm, tak, Shelby, musi. - Ja... ja nie potrafię tego wyjaśnić. - Spróbuj. - Desperację w jego głosie zastąpił gniew.

123 - Trzymam cię za słowo. - I puścił ją. Omal nie zatoczyła się do tyłu, ale w końcu zabrała rzeczy i ruszyła do samochodu. Jechała na pamięć, widząc jego profil we wstecznym lusterku; z szeroko rozstawionymi nogami, w koszuli, której końce powiewały na wietrze, wydał jej się bardzo męski. Dobry Boże, w co się pakujesz. Traciła z oczu najważniejszy cel, znowu zakochiwała się w Nevadzie - nie! Nagle Sprawdź pomysł wydawał sie naciagniety. Z drugiej jednak strony, dlaczego ojciec nazywałby ja innym imieniem? - A mo¿e to ja jestem Kylie. Skad mam wiedziec? -Spogladała na Nicka uniósłszy jedna brew. - W takim razie, gdzie jest Marla i dlaczego wszyscy uwa¿aja cie za ukochana córke Conrada? 324 - Nie wszyscy. - Marla patrzyła na pola za oknem, ustepujace powoli miejsca zabudowaniom. Samochód podskakiwał na wyboistej drodze. - Conrad jest innego zdania. Cissy te¿. Ja sama nie wiem, kim jestem. A ty? - Odwróciła głowe, by spojrzec na niego. - Znałes ja. Nawet bardzo dobrze. - Nick zacisnał palce na kierownicy. - Uwa¿asz, ¿e naprawde