tracić cierpliwość. Może powinienem z nią na ten temat

- A co teraz powiesz na wspólną kąpiel? Wpatrywali się w siebie. Alli wiedziała, jaką dałaby odpowiedź, postanowiła jednak nic nie mówić, niech wyczy-la to z jej myśli. Przytuliła się do niego, obiema dłońmi ujęła jego twarz i pocałowała go z taką samą pasją, z jaką on ją całował. W pewnej chwili zabrał ją do swojej sypialni. Pierwsze, co zauwaŜyła, to migoczący Ŝar w kominku. Poprzedni dzień był ciepły, ale noc przywiała chłodne powietrze. A potem jego łazienka. Obserwowała, jak odkręca kurki nad duŜą wanną, w której śmiało mogły się zmieścić dwie osoby. Obrócił się ku niej i bez słowa zaczął ją rozbierać. Nagą umieścił w wannie. Obserwowała teraz, jak on się rozbiera, nie spuszczając z niej pełnego poŜądania wzroku. Zanurzyła się w pianie, co, jak sądziła, przyniesie ulgę jej rozpalonemu ciału. Uniosła brwi, gdy połoŜył na skraju wanny paczkę kondomów. - Wykład numer dwa - rzekł z szerokim uśmiechem.- MoŜemy kochać się w kaŜdym miejscu tego rancza tak długo, dopóki nikt nas nie wyśledzi. Co powiedziawszy wszedł do wanny i objął nogami jej biodra. - Będziemy...? - zapytała, oddychając cięŜko, podczas gdy on dotykał namydlonymi dłońmi jej brzucha, ramion, piersi. - Tak - szepnął, nie spuszczając z niej wzroku. - Zaraz się przekonasz. I rzeczywiście zaraz się przekonała. Szeryf Gavin 0'Neal ogarnął wzrokiem wszystkich siedzących przy okrągłym http://www.eurokor.pl Scott postanowił interweniować. - Nie zadawaj takich osobistych pytań, Amy, wiesz, że to nie wypada. - Przepraszam. - Dziewczynce zrobiło się przykro. - Nie wiedziałam, że to osobiste i że nie wolno pytać o Jamiego - wyznała. - Nic się nie stało - odpowiedziała Willow. - Możesz pytać, o co tylko chcesz. Tata Jamiego zmarł na kilka miesięcy przed jego urodzeniem. W pokoju zapanowało milczenie przerwane dopiero przez Lizzie: - Przepraszam. - Odsunęła na bok niezjedzony mus truskawkowy. - Pójdę umyć zęby.

dziadkami, a Lizzie usiadła obok na otomanie. Willow nie wiedziała, jak w tej sytuacji powinna się zachować. Zwróciła się w stronę Scotta, prosząc niemo o jakąś wskazówkę. Scott na widok jej nowego niebieskiego mundurka stanął jak wryty. Camryn patrzyła na nią z przerażeniem. Choć Sprawdź - Cóż! - rzekła Eleanor, gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły. - Chyba zgodzisz się ze mną. Mary, że Clemmie ma nam co nieco do wyjaśnienia! Na górze obie panny usiadły zgodnie przy oknie. Arabella zdjęła kapelusz i płaszcz i powiesiła je na oparciu krzesła. - Arabello, co robisz w Londynie? - spytała Clemency, gdy umilkły okrzyki radości i powitania. - Przyjechałyśmy z ciocią Heleną z tajną misją! - oznaj¬miła Arabella. - Misją? - powtórzyła Clemency ze zdziwieniem. Przez głowę przeleciało jej mgliste wspomnienie kościelnych praktyk Adeli. Ale to nie w stylu Arabelli, a tym bardziej lady Heleny. - Tak - odparła Arabella. I zamierzała wykonać to zadanie, nawet jeśli miałaby użyć siły. - Jesteśmy zdeter-minowane. Chodzi o Zandra. Miota się po domu jak nieprzytomny i nic nie je. Nawet jego służący twierdzi, że bardzo schudł i naprawdę wygląda okropnie. - Och! - Clemency aż zbladła. - Obie z ciocią uważamy, że najwyższy czas, by Zander się ustatkował. Jak wiesz, jest ostatni z rodu. I naszym zdaniem jest w tobie zakochany. Fabianowie też tak myśleli - dodała na wypadek, gdyby pierwszy argument nie wystar¬czył. Oparła się o parapet i patrzyła z zadowoleniem na piorunujący efekt działania swoich słów. Clemency zaczerwieniła się po korzonki włosów. Przyło¬żyła dłonie do rozpalonych policzków. - Och! - powiedziała słabo. - Nie może być... To znaczy, on nie... - Pozostaje tylko jedno pytanie - ciągnęła Arabella. - Czy i ty go kochasz? - Twarz Clemency była już purpurowa. - Powiedz, że tak - błagała dziewczyna. - Tak bardzo chciałabym cię mieć za siostrę. - Ale... twój brat... jesteś pewna? - wyjąkała Clemency. Czy to prawda? Czy słodycz tamtych pocałunków rzeczywiś¬cie coś dla niego znaczyła? Przypomniała sobie chwile, gdy wyczuwała jego czułą życzliwość, ale jeszcze nie śmiała w to wierzyć. Czy to możliwe? Czyżby lady Helena i Arabella miały rację? - A lady Helena, czy ona to popiera? - spytała niepewnie. - Arabello, nie żartujesz sobie ze mnie? - Sama sprawdź! - Arabella wyjęła z woreczka małą kartkę, zapisaną charakterystycznym charakterem pisma ciotki.