równie hojnie zasilał prywatne konto Phila Robertsona.

- Mo¿e. Nigdy sie nad tym zbytnio nie zastanawiałem. Robie to, na co mam ochote. - Spojrzał na nia spod oka. - Zdaje sie, ¿e wielu ludzi to wkurza. - Wyobra¿am sobie. - Wnetrze furgonetki nagle stało sie zbyt ciasne. Zbyt intymne. Szyby zaparowały, odcinajac ich od swiata, od ciemnosci za oknami. - Jak sie czujesz? - Fatalnie, i nie mów mi, prosze, ¿e wygladam jeszcze gorzej. Wiem o tym. - Marla była teraz cała obolała. Odwróciła sie z wysiłkiem i spojrzała na dom przez tylna szybe. W jasno oswietlonych oknach salonu dostrzegła poruszajaca sie sylwetke Eugenii. Dwa pietra wy¿ej, w pokoju Cissy, tak¿e paliło sie swiatło, ale w oknie nie było nikogo. Córka Marli nie patrzyła, jak odje¿d¿aja. Marla nie była tym zaskoczona. Jej stosunki z córka były w najlepszym razie napiete. Co z niej za 230 matka? Dlaczego nie pamieta dziecka, które było czescia jej ¿ycia przez prawie czternascie lat? Bo¿e, dopomó¿ mi. Marla oparła głowe o szybe i westchneła. Bolała ja http://www.eveonlinepolska.pl/media/ Były szeroko otwarte, zielone i piekne. Z jej twarzy znikneły ju¿ since i opuchlizna, blizna na głowie stała sie prawie niewidoczna, krótkie, ciemne loki wdziecznie opadały na czoło. - Wiec o co chodzi, Marla? - Chce... chce sie dowiedziec, co sie tu działo. Przez piec dni byłam własciwie nieprzytomna. Pamietam tylko, ¿e ktos wchodził i wychodził z mojego pokoju... wszystko jak przez mgłe. Pomyslałam, ¿e mo¿e pomógłbys mi nadrobic zaległosci. Czy ktos skontaktował sie ju¿ z rodzina Pam? - Nic o tym nie wiem. Ale zajmowałem sie w tym czasie głównie sprawozdaniami finansowymi Cahill Limited. - I czego sie z nich dowiedziałes?

Serce Marli na chwile zamarło. - Oczywiscie. Wiesz przecie¿, ¿e z jej nogami jest wszystko w porzadku. Mówiłam ju¿, ¿e bedzie całkiem zdrowa. - To czemu nie mo¿e sie obudzic? - Jej organizm potrzebuje odpoczynku. Sprawdź Jęknął. Przygwoździł ją jeszcze mocniej i zwiększył tempo. - O, tak, właśnie tak, och, Shelby... W tym momencie jej ciałem wstrząsnął spazm niepohamowanej rozkoszy. Krzyknęła i zaraz potem Nevada wydał przeciągły jęk i wytrysnął w nią. Ogień i lód; w środku Shelby czuła żar, lecz jej skóra już stała się chłodna pod wpływem pierwszych kropli deszczu. Zadygotała i opadła na jego ciało, wyczerpana. Słyszała, jak głośno wali mu serce. Z trudem łapał powietrze. Niebo się otworzyło. Shelby poczuła strumień zimnych kropli na obnażonych plecach. Nevada poruszył się, wplatając ręce w mokre kosmyki jej włosów. - Utopisz się - drażnił się z nią, wciąż nie mogąc złapać tchu. - Nie przejmuję się tym. - No, to będziesz się przejmowała.