- Całkiem ładna. - W oczach Evy błysnęła nienawiść. - Oczywiście, ty zawsze miałeś

- Opuść mój dom! I zabierz ze sobą tych plugawych barbarzyńców! Kiedy gwałtownie ruszył ku niej w rozwianym szlafroku, uciekła. Przebiegła koło portretu lady Agnes i popędziła na górę. Michaił stanął u stóp schodów. - Teraz ja jestem panem tego domu! - huknął w ślad za nią. - Będziesz mi posłuszna albo pożałujesz! Becky zatrzasnęła za sobą drzwi sypialni. Przez chwilę stała, cała roztrzęsiona, i nadsłuchiwała, czy Michaił jej nie ściga. Nie usłyszała jednak niczego i osunęła się na ziemię. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że wyznaczony prawem opiekun ją uderzył. Zamierzał zresztą zrobić coś jeszcze gorszego. Musi więc opuścić ten dom. Michaił dał jej jasno do zrozumienia, o co mu chodzi. Lepiej już uciec niż być poniżoną, zastraszoną i gwałconą. O mało nie podskoczyła, gdy drzwi uchyliły się ze skrzypieniem. Przez szparę dobiegł ją głuchy głos Michaiła: - Wrócę o północy, żeby usłyszeć przeprosiny, a potem zacznę ci dawać nauki, lepiej módl się, żebyś mi się spodobała, bo inaczej wydam cię za najwstrętniejszego człowieka, jakiego znajdę! A potem rozległ się jego śmiech. Zaczęło ją dusić w gardle. Przekleństwo, jakie chciała rzucić mu w twarz, zamarło jej na ustach. Czekała z bijącym sercem, póki nie odszedł. Gdy spróbowała ostrożnie otworzyć drzwi, okazało się, że są zamknięte na klucz. http://www.gabinety-stomatologiczne.net.pl długo tam zabawiłeś, przysięgam, że... Obrócił ją ku sobie i zamknął jej usta pocałunkiem. - Nie byłem z nikim. Już ci przecież mówiłem, że jestem tylko twój. A ty moja. Widocznie trzeba ci o tym przypominać! - Czy to męska zazdrość? Spojrzenie Becky drwiło z niego, rzucało mu zuchwałe wyzwanie. Co za bojowość! Co za duch walki! Co za impertynencja! Ujął ją za kark miękkim, ale władczym ruchem i przyciągnął ku sobie. - Nie zapominaj, czyja jesteś. Obydwoje zamarli na chwilę bez ruchu, potem nabrali tchu i wreszcie wtulili się w siebie gwałtownie. Ręce trzęsły mu się jak niedoświadczonemu młodzikowi. Dotykał jej wszędzie, rozrywając stanik sukni. Ona z kolei rozpinała guziki jego kamizelki. Wyciągnął szpilki z jej włosów, żeby rozsypały się swobodnie, i zanurzył w nich dłonie. Becky dotrzymywała mu we wszystkim kroku. Jak żadna inna kobieta. Uklękli oboje. Alec położył Becky na obitym jedwabiem szezlongu, uniósł jej suknię i

nawilżoną gumkę i nasuwając ją na penisa. Rozchylił jego pośladki, przygotowując się do wejścia. - Um – zaczął Krystian. – Mógłbyś… No wiesz, rozciągnąć mnie? Dawno tego nie robiłem – skłamał. Nie chciał wyjść przy księciu na niedoświadczonego. - Jasne – mruknął zniecierpliwiony mężczyzna. Przylgnął do pleców chłopaka, wsuwając w niego palec. Sprawdź - Oczywiście, że usiądę. - Bello, chciałbym cię przeprosić za moje zachowanie na przyjęciu. Miałaś prawo poczuć się obrażona. - Nie musisz mnie przepraszać. - Odstawiła filiżankę zbyt gwałtownie. Chciała wstać, ale ją powstrzymał. - Nie oczekuję przeprosin - dodała, spuszczając wzrok. Po chwili, gdy była pewna, że ma nad sobą kontrolę, podniosła głowę. - Tak naprawdę nie poczułam się obrażona. Raczej... - Przestraszyłaś się? Przepraszam, ale i tak wiem, że to, co zrobiłem, jest niewybaczalne. - Nie... To znaczy tak... - Nie wiedziała, która odpowiedź jest bliższa prawdy. Ostatecznie dała za wygraną. - Prawda jest taka, że nikt przed tobą nie wprawił mnie w większe zakłopotanie. - Dziękuję. - To nie był komplement, tylko skarga! - Bello, dzięki Bogu, znowu jesteś sobą. - Śmiejąc się, podniósł jej dłonie do ust. Instynktownie napięła mięśnie, więc natychmiast ją puścił, ale nie przestawał się uśmiechać. – A więc przyjaźń? - Chciałabym... - To znaczy przyjaźń! - Zadowolony, że zdołał przełamać pierwsze lody, oparł się wygodnie o poduszki. Wiedział, że musi być bardzo ostrożny, nim zdecyduje się na następny krok. - Co ci się najbardziej podobało w muzeum? Nie ufała mu. Była wytrawnym graczem i potrafiła w mgnieniu oka rozpoznać blef.