Nevadzie serce podeszło do gardła, ale starał się zachować obojętną minę.

188 - Szczesciara z pani - stwierdziła Helene, przekrzywiajac głowe i przygladajac sie efektom swojej pracy. Odpowiedziało jej drwiace spojrzenie Marli, która w lustrze widziała swoja wcia¿ jeszcze opuchnieta i posiniaczona twarz. - O, tak - upierała sie Helene - te brzydkie kolorki wkrótce znikna, a pani oczy i kosci policzkowe sa po prostu wspaniałe. Widac od razu. -W zachwycie wzniosła w góre rece i oczy. - Powinna pani zobaczyc, nad czym ja czasem musze pracowac! - Dziekuje - powiedziała Marla i poczuła, ¿e sie rumieni. Komplement sprawił jej zadowolenie. Do diabła, dzisiaj zje w koncu kolacje razem ze wszystkimi. Nawet jesli ona bedzie musiała sie ograniczyc tylko do zupy. Nawet jesli druty beda jej przeszkadzac. To jej rodzina, a ona musi poczuc sie wreszcie jej czescia, stworzyc nowa wiez ze swoja córka i me¿em. Odprowadzajac Helene do drzwi, spojrzała przelotnie w wielkie lustro w holu i stwierdziła, ¿e rzeczywiscie wyglada http://www.grog.net.pl/media/ - Nie o to mi chodziło. Chciałem tylko, żebyś rozważyła sprawę ze wszystkich stron. - Rozważyłam. Wiele razy. Uwierz mi. Ten problem spędza mi sen z powiek. Ale muszę to zrobić. - Bezwiednie zahaczyła kciukiem o poły szlafroka i zorientowała się, że lekko odsłoniła piersi. Chryste, co za absurd: siedzi sobie półnaga, je śniadanie z dawnym kochankiem i rozmawia o dziecku, które do niedawna uważała za zmarłe. Zakryła się szczelniej szlafrokiem. - Pora naprawić to, co się stało... a poza tym chcę przynajmniej się z nią zobaczyć. - Mówiła teraz nieco ciszej, pod wpływem emocji. - Spojrzeć jej w oczy. - Przytulić ją? - zapytał, przyprawiając ją o drżenie. O Boże, tak. Chcę przytulić swoje dziecko. Przytulić je i nigdy nie wypuścić z objęć. - Jeżeli... jeżeli to będzie możliwe. Uniósł ciemną brew, tak że było ją widać mimo okularów przeciwsłonecznych, ale nic nie odpowiedział. Shelby wmusiła w siebie jeszcze kilka kęsów, zupełnie jednak straciła apetyt i wiedziała, że czeka ją matczyna reprymenda Lydii. - Co mówi twój ojciec? - zapytał Nevada po długiej ciszy, zakłócanej tylko trzepotaniem ptasich skrzydeł w

stolik zajęty przez kobiety z długimi włosami, jaskrawymi kolczykami, ubrane w obcisłe dżinsy; paliły papierosy i rozglądały się wokół - i ona wyraźnie powiedziała, że mieli kiedyś dziecko. - Lucy oparła się łokciem o bar i przysunęła bliżej. - Powiem ci, że on od razu ją stąd zabrał, wyszli tylnymi drzwiami, i tyle ich słyszałam. - Pchnęła w kierunku Rossa koszyczek z popcornem. - No, tej historii nic nie przebije. - Pomyślałam, że będziesz chciał wiedzieć. - Zaczęła wycierać ladę białym ręcznikiem. Sprawdź nocy, kiedy omal nie umarła. A wiec ktos przypilnował, by zamknac pózniej drzwi. Musisz wiec znalezc jakis sposób, ¿eby je otworzyc. Obojetnie jak. ¯eby nie wiem co. Marla podeszła do poreczy i uklekła w miejscu, gdzie prawie przed tygodniem zwymiotowała na podłoge. Dotkneła dywanu palcami. Był zupełnie suchy, plama została dokładnie usunieta. Nie został ¿aden slad. Czy ktos - ten intruz, który wdarł sie do domu, jesli istotnie ktos sie wdarł - dosypał jej do wody albo do jedzenia jakis srodek wywołujacy wymioty? Zakołysała sie na pietach. Tom powiedział, ¿e dostawała triazolam, lek, o którym nigdy wczesniej nie słyszała. Wstała, oparła sie o porecz i spojrzała