przyglądała mu się o sekundę za długo. Szczupła sylwetka. Eleganckie, swobodne ruchy.

truskawkowa galaretka. Ale nagle ujrzała w oczach Becky łzy. – Boli mnie język. Sandy błyskawicznie znalazła się przy dziewczynce. Zajrzała jej do buzi i z przerażeniem dostrzegła czerwone smugi. – Co się stało? Ugryzłaś się w język? Ach, kochanie, przyniosę ci ściereczkę i kostkę lodu. Poczekaj chwilkę. Machinalnie wstawiła miskę z sałatką do zlewu. Dopiero kiedy spłukiwała ściereczkę pod strumieniem zimnej wody, zauważyła, że w galaretce coś błyszczy. Bardzo powoli Sandy wyciągnęła łyżkę i zamieszała zawartość miski. Po chwili na brzegu zlewozmywaka leżało pięć kawałków szkła. Dzieciobójca. Dzieciobójca. Dzieciobójca. To dziecięcy przysmak! Nawet jeśli nas nienawidzicie, jakim trzeba być zwierzęciem, żeby dosypać tłuczonego szkła do sałatki dla dziecka! Zdziwiło ją własne opanowanie. Wytarła córeczce twarz, dała do possania kostkę lodu. Krwawienie ustało. Kawałki szkła były małe. Może nie zrobiły większej krzywdy. Sandy czule odgarnęła jasne włosy Becky. – Jak się czujesz, kochanie? – Dobrze. – Dużo zjadłaś? – zapytała od niechcenia. http://www.grundomat.pl prezentów na Dzień Ojca. Czasami miała wrażenie, że reszta świata to jakiś ekskluzywny klub. Inni do niego należeli, ona nie mogła. Ona była outsiderem, gościem, dla którego zabrakło miejsca przy stole. Żałowała, że Quincy śpi. Teraz mogłaby z nim porozmawiać. Może nawet oparłaby głowę na jego ramieniu, a on zapewniłby ją, że wszystko się jakoś ułoży. Powiedziałby jej, żeby nie traciła wiary. Chciałaby, żeby to było takie proste. - Osiem miesięcy temu - Rainie powiedziała łagodnie do Kimberly - jakiś mężczyzna telefonował w różne miejsca w Bakersville, próbując odnaleźć moją matkę. Po paru miesiącach Luke powiedział mi o tym, ale nie podał mi nazwiska, ponieważ to nie wydawało się ważne. Telefonował niejaki Ronald Dawson. Nazwisko to nadal znajduje się w notatniku Luke'a. Parę tygodni później zastępca prokuratora okręgowego wniósł oskarżenie

rozpruć. Ale czternaście lat temu mieli tylko zwykłą szafkę. Otworzyłam ją szpilką do włosów. I zabrałam strzelbę matki z powrotem do domu. Quincy westchnął, potarł nos. Wiedział, jak dalej potoczyły się wydarzenia. – Zjawił się Lucas. – Podszedł do drzwi werandy, zanim mnie zobaczył. I wtedy... uśmiechnął się, jakby zapowiadała się jeszcze lepsza zabawa, niż oczekiwał. Otworzył. Strzeliłam mu w pierś z Sprawdź się ponadto, że to on sam pociągnął za spust. Że to on zabił swoją córkę. Że to on zabił Rainie. Och, Quincy! Biedny, biedny Quincy. Rainie otworzyła oczy. Na twarzy poczuła powiew wiatru od strony okna. Nie miały czasu na czekanie. Muszą za wszelką cenę uniemożliwić mu zbudowanie bomby. Nie mogą pozwolić, żeby wysadził pół hotelu tylko po to, żeby zrobić na złość Quincy'emu. Popatrzyła na Kimberly, starając się przyciągnąć jej wzrok. Potrzebowały jakiegoś planu. Może Kimberly skłoniłaby profesora do tego, żeby zaczął mówić. Może udałoby się odwrócić jego uwagę. Gdyby skoncentrował się na wymianie banałów ze swoją byłą studentką, Rainie mogłaby zacząć przesuwać się w stronę swojego glocka. Jeden metr. To niedużo. Prawda? Niestety, Kimberly stała ze spuszczoną głową i chyba nie nadawała się