jak martwa, tylko oczy żyły, emanowały furią. Można było dostrzec

podjazdy rozdzielone były tylko bruzdą w betonie po usuniętym szalunku. Ponieważ był to ostatni budynek na ulicy, druga strona domu ginęła wśród drzew i krzewów Małe podwórko otaczał płot oddzielający je od terenu sąsiadów Drzwi frontowe znajdowały się nieco w głębi ganku. Milla po obu stronach wejścia ustawiła donice z jasnymi kwiatami - żółte światło lampy nad drzwiami sprawiało, że wyglądały raczej na pomarańczowe niż czerwone. Dom Milli był schludny i zadbany, ale wiedziała, że True właśnie ocenia go według własnych standardów i zapewne zastanawia się, gdzie właścicielka ma głowę. an43 181 - Dzięki za podwiezienie - powiedziała, odpinając pasy i otwierając drzwi samochodu. Gallagher wyłączył silnik i wysiadł ze swojego wielkiego auta, ale nie zdążył obiec samochodu, by otworzyć pasażerce. Trzymał ją za łokieć, odprowadzając do drzwi. - No dobra - powiedział nagle. - Wycofam się. Ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń. W dzień czy w nocy, nieistotne. http://www.iapteki.pl urwał się, gdy czyjaś dłoń zakryła jej usta, a twarde, stalowe ciało przyparło ją do ściany - Ćśśś - syknął niski głos. - Nie krzycz. To tylko ja. Tylko on? No dobrze, wiedziała już, że to Diaz - świetnie. Jakoś nie odebrało jej to chęci do wycia z przerażenia. Fizycznie czuła, jak jej serce tłucze się w klatce piersiowej. Prawie cieszyła się z tego wbicia w ścianę, bo nie sądziła, by roztrzęsione kolana dały radę ją teraz utrzymać. Poczuła, jak mężczyzna odsuwa się na bok, usłyszała kliknięcie - i przedpokój zalało łagodne światło. Z zewnątrz dochodził odgłos pracującego silnika, a po chwili - odjeżdżającego samochodu True. Diaz cofnął dłoń. Jego twarz była nieruchomą maską, w oczach miał tylko lód.

Tamtej piątkowej nocy za kościołem w Guadalupe był świadkiem przekazania kolejnej ofiary To mogła nawet być ta turystka Sisk. Obecność dwojga nieoczekiwanych gości niemal pokrzyżowała jego plany - szczególnie niebezpiecznie zrobiło się, gdy an43 Sprawdź emocjonalną. Tak po prostu, bez skrupułów. W rezultacie byli teraz połączeni czymś ważniejszym niż tylko wspomnienia wspólnie przeżytych chwil. Czymś pierwotnym, podstawowym, czego natury Milla nie mogła uchwycić. Miłość? Nie, tak nie mogła nazwać tego uczucia. Potężne przyciąganie, chemia uczuć działająca na najniższym, komórkowym poziomie - ale nie miłość. Milla była absolutnie pewna, że Diaz jej nie kochał. Jednak pasowali do siebie jak dwie połówki tworzące doskonałą całość. Ta myśl zaniepokoiła ją jeszcze bardziej niż rozważania o miłości. Czyżby ona była taka jak Diaz? Tak bezwzględna? Czy stała się kimś takim jak on po długich i trudnych latach bezowocnych poszukiwań dziecka? Diaz poruszył się i pocałował ją w ramię.