Zdecydował, że zostanie sługą i rycerzem swej damy. Będzie niezwykle szlachetny i nigdy nie wyjawi swojej miłości, zadowalając się jedynie czuwaniem nad bezpieczeń¬stwem. Naturalnie, pomyślał, odsuwając z melancholią jeżyny, zapadnie przy tym na śmiertelną chorobę (dziewczyna ześliźnie się do potoku, uciekając przed zdradzieckimi objęciami Baverstocka i on, Giles, uratuje ją i umrze). Będzie długo cierpiał na łożu śmierci i odejdzie z tego świata z jej imieniem na spierzchniętych ustach. W tej samej chwili uzmysłowił sobie, że tak naprawdę nie wie, jak ona ma na imię, a panna Stoneham na ustach umierającego nie brzmi tak samo romantycznie, jak „Mary” czy nawet „Cecil”.

mnie ojciec, który nie wiedział, co to jest miłość. Wtedy podjąłem decyzję, Ŝe nigdy się nie oŜenię i nie będę miał dzieci. Przeszedł przez pokój i oparł się o komodę. - Gdy słuŜyłem w piechocie morskiej, kumpel poznał mnie z Patrice. Dzieciństwo miała równie jak ja cięŜkie, a później, w wyniku przebytej choroby straciła moŜliwość zajścia w ciąŜę. Byliśmy właściwie bardziej partnerami niŜ małŜeństwem. śadne z nas nie umiało okazać uczuć, jakie do siebie Ŝywiliśmy. Opuścił powieki i po chwili uniósł wzrok na nią. - Cieszyłem się, Ŝe Erika stała się częścią mojego Ŝycia. Chciałbym dać jej z siebie o wiele więcej, ale chyba nie potrafię. NajwaŜniejsze dla mnie teraz jest to, by jej dzieciństwo nie przypominało naszego, mojego i Matta. Ale dopiero gdy ty tu nastałaś, zrozumiałem, z jakim dystansem odnoszę się do mojej bratanicy, choć wcale tego nie chcę. Przeszedł przez pokój i stanął przed Alli. - Byłem taki szczęśliwy jak nigdy w Ŝyciu - mówił – gdy ty, Alli, sprowadziłaś się do nas. Sądziłem przedtem, Ŝe mogę Ŝyć bez miłości, ale okazało się, Ŝe nie. Świadomość, Ŝe moŜesz wyjechać stąd, dała mi do myślenia. Kocham cię, Alli. Kocham was obie, ciebie i Erikę, i nie zniósłbym, gdybyście wyjechały. Zostań tu, Alli, wyjdź za mnie za mąŜ i uczyń ten dom prawdziwym rodzinnym domem. Chcę, Ŝebyśmy we trójkę stanowili rodzinę. Mówiłem ci juŜ kiedyś, Ŝe potrzebuję cię. Nie http://www.iapteki.pl/media/ - Mam nadzieję, że nie, proszę pana - odparła Clemency, obrzucając go chłodnym, stanowczym spojrzeniem, które wzbudziło w nim lekki niepokój. - Chyba nie okaże się pani tak okrutna, by nie pozwolić oprowadzić się do domu? Clemency milczała, Mark zaś dodał po chwili: - Prawdę mówiąc, panno Stoneham, spędziłem bardzo nudne popołudnie. Moja siostrzyczka i Zander wymknęli się razem na spacer, za bardzo im widać wchodziłem w drogę, a nie mogłem wszak zmarnować tak cudownego dnia na pobożne rozmowy z panną Fabian, prawda? Clemency nie potrafiła powstrzymać uśmiechu, a m꿬czyzna, widząc to, odprężył się i kontynuował: - Tak już lepiej. Daję słowo, panno Stoneham, że nie zamierzam pani skrzywdzić. - Wyciągnął dłoń i dziewczyna, z pewnym wahaniem, podała mu swoją. Baverstock skrzywił się w duchu - musi staranniej niż dotąd dobierać słowa, ten ptaszek niechętnie wpada w za-stawione sieci. Cóż, to jedynie doda pikanterii całej sprawie. - Wielkie szczęście, że ma pani tak miłą kuzynkę i może odwiedzać ją w każdą niedzielę - stwierdził. - Zasługuje pani na chwilę oddechu po tygodniu spędzonym z tą małą kokietką, Arabellą! Clemency zaśmiała się. A więc nie taki diabeł straszny, jak go malują, pomyślała z ulgą. Musiała go przecenić. - Bardzo dobrze się rozumiemy z lady Arabellą - odparła lekko. - Domyślam się, że i ona wielce sobie ceni pani towarzys¬two. Nie dziwię się - powiedział Mark, dotykając lekko jej palców. - Mnie jednak bardziej interesuje pani zdanie. - Clemency zarumieniła się skromnie. - A jeśli chodzi o piknik, panno Stoneham, proszę mi tylko nie wmawiać, że nie należy zawdzięczać wszystkiego właśnie pani. Tyle przygotowań i pracy - obawiam się, że to za wiele, jak na tak delikatną istotę. W głosie mężczyzny wyczuła tyle ciepła, że znowu ogarnęła ją początkowa niepewność. Zbliżali się już do bramy, więc puściła jego łokieć. - Bardzo panu dziękuję za towarzystwo, panie Baverstock - rzekła. - Nie chcę pana dłużej zatrzymywać. - Zawahała się na moment i dodała: - To miło, że przejmuje się pan moimi obowiązkami, ale zapewniam pana, że niepotrzebnie. Mogę w każdej chwili zamieszkać z kuzynką Anne, ale wybrałam samodzielność.

kochając ją tak bardzo, mógł dalej mieszkać z nią pod jednym dachem? To niemożliwe! Gdyby tylko wiedział, co to za tajemnica, której nie chciała mu wyjawić... - Pani Caird - zwrócił się do gospodyni. - Pójdę na chwilę do gabinetu, a później pojadę do przychodni. Mam pewne zaległości, jeżeli chodzi o papierkową robotę. Czy mogłaby pani Sprawdź Zwrócił małą Alli, która zauwaŜyła, Ŝe o ile poprzednio Mark unikał fizycznego kontaktu z dzieckiem, to teraz gotów był kołysać ją, aŜ zaśnie. Alli wydawało się, Ŝe Mark ma skłonność do zrywania więzów, gdy stwierdza, Ŝe stają się zbyt silne, albo gdy widzi, Ŝe sam za bardzo się zaangaŜował. - Kolacja dla ciebie jest w piecyku. - Dzięki. - Ubrałam małą do snu i pokołyszę ją, nim zaśnie - powiedziała. - MoŜesz się do nas przyłączyć. - Po co? Wzruszyła ramionami. - Sądziłam, Ŝe masz ochotę. Patrzył chwilę na nią, potem na Erikę i rzekł: - To niczemu nie słuŜy - rzucił i wyszedł z pokoju.