– Wiem, że sobie ze mną igrasz.

poniżej, ale promień był zbyt słaby, by pokonać ciemność i smugi mgły. – Jennifer! Jezu! Jennifer! – krzyczał. – Ej, ty! – zawołał ktoś nagle. Bentz nie odwrócił się, cały czas przeczesywał wzrokiem mroczną kipiel w dole. Gdzie jest Jennifer? Ukryła się? Nie jest w stanie wypłynąć? A może to tylko jego wizja? Czy na molo w ogóle była jakaś kobieta? Nie wiedział, ale nie dopuści, by utonęła, kimkolwiek jest. Mocno uderzył w lustro wody, zadrżał. Otoczyło go zimno, zapadał się w głębię, w mrok. Coraz niżej, niżej, w ocean czarny jak noc. Słona woda zamykała się wokół niego, zrzucił z nóg buty, ściągnął marynarkę, otwartymi oczami wpatrywał się w odmęty bezgranicznego Pacyfiku. Nic! Wstrzymywał oddech, szukał, wiedząc, że musi tu gdzieś być. Gdzieś blisko. Gdzie jesteś? Na miłość boską, Jennifer! Czuł, że dłużej nie wytrzyma, kopał z całej siły, płynął w górę, ku powierzchni. Zaczerpnął powietrza i zaklął głośno. Gdzie ona się podziała? Gdzie, do cholery? Odgarnął włosy z oczu, zaklinając Jennifer, by się pokazała. Chodź, chodź! http://www.kardiologkielce.info.pl gdy Jennifer i James zaczęli romansować. Nawet o tym nie myśl, upomniał się, ale nie mógł się powstrzymać i wyobrażał sobie, jak wówczas wyglądał zajazd. Pewnie na deskach podłogi leżał dywan. Jasnobłękitny szezlong był nowy i wygodny, biureczko wyglądało na antyk. Łóżko kusiło świeżą, czystą pościelą i dobraną narzutą. Pomyślał, że koło biureczka musiało być krzesło, może obite takim samym błękitnym aksamitem jak sofa. Wyobraził sobie czarną sutannę i koloratkę niedbale rzucone na poręcz. Zacisnął pięści. Jego przyrodni brat, ksiądz James McLaren, był przystojnym mężczyzną – niewinny uśmiech ministranta, mocno zarysowana szczęka, błękitne oczy, których czar działał na wiele kobiet, nie tylko na Jennifer. Niektóre, jak jego eks, podejmowały wyzwanie i robiły, co w ich mocy, by rzucić księdza na kolana. Inne – łagodne, miękkie, w chwili słabości zwracały się do kapłana i ulegały jego czarowi.

Błysnął zębami w uśmiechu i jeszcze przyspieszył. Jechali do domu w milczeniu, pogrążeni w myślach, ciszę przerywał jedynie monotonny szum silnika i muzyka z radia. W domu Bentz przytrzymał drzwiczki, podał jej ramię... pozornie zachowywał się jak troskliwy mąż. Kochający. Popadli w codzienną rutynę. Ona nakarmiła zwierzaki i poszła do łóżka poczytać, on obejrzał wiadomości, zanim udał się do sypialni. Niewiele mówili; nadal wyczuwali w Sprawdź dowiedzieć, Na co ona czeka, do cholery? I czego się boi? Położyła dłoń na płaskim brzuchu, weszła do sklepu i pod wpływem impulsu kupiła śliniaczek z aligatorem. Była to pierwsza rzecz, którą kupiła dla malucha – oczywiście nie licząc testów ciążowych. Wizytę u lekarza ma dopiero za kilka tygodni. To nieistotne. Weźmie się w garść i powie Bentzowi, że ponownie zostanie ojcem. I lepiej, żeby mu to przypadło do gustu. W przeciwieństwie do włoskiej imienniczki Venice – kalifornijska Wenecja – mogła poszczycić się tylko kilkoma kanałami. Większość, powstałą w 1905 roku, zalano betonem, gdy rozwijające się Los Angeles uznało, że potrzeba mu więcej ulic dla samochodów. Jednak nawet kilka kanałów i piaszczysta plaża wystarczyły, by nadać jej charakter nadmorskiej miejscowości. W letni ciepły dzień Venice Beach pękało w szwach. Z pięknej pogody