Ktoś po drugiej stronie się zawahał. Tymczasem Robby wydał triumfalny okrzyk. Kolejny czarny charakter w

obudziła i była taka jak przedtem, jasne? I chce, ¿eby... ¿eby wygladała tak samo. - Dziewczynka podniosła głos. - Popatrzcie na nia, widzicie chyba, ¿e wyglada zupełnie inaczej. 41 - Cissy parskneła głosno i chrzakneła, zdenerwowana. Serce Marli zabiło szybciej. Gdyby tylko mogła powiedziec cos, co pocieszyłoby córke... ale jest taka zmeczona. -Nana, ty i ojciec... wy chyba boicie sie czegos... czy kogos. Nie wiem, o co wam chodzi. - Martwimy sie po prostu o mame, kochanie - wtracił sie Alex - to wszystko. Ale bedzie dobrze. Rozmawiałem z doktorem Robertsonem, musimy sie tylko uzbroic w cierpliwosc. I nie ma ¿adnych złych ludzi -dodał, dziwnie miekko. Dotychczas Marla zawsze słyszała w jego głosie chłód, ale nie teraz, nie wtedy, kiedy rozmawiał z córka. - Nana po prostu posłu¿yła sie metafora. No dobrze, na dole widziałem automat z napojami. Masz tu drobne na cole czy co tam chcesz. Marla poczuła nagle przypływ czułosci dla tego człowieka, którego ciagle nie pamietała, ale Cissy uznała to wszystko za http://www.klinikaonline.pl piersiach, o tym, jak zsuwał z niej pid¿ame i całował jej goraca skóre. 284 - Przestan! - krzykneła, szybkimi ruchami wmasowujac szampon we włosy. Odkreciła zimna wode, by przepedzic lubie¿ne mysli. Dobry Bo¿e, gotowa wpedzic sie w jeszcze wieksze szalenstwo. - O ile to mo¿liwe - mrukneła, zakrecajac wode i wycierajac sie do sucha wielkim recznikiem. Wyszła z łazienki z mocnym postanowieniem, ¿e nie bedzie ju¿ myslec o Nicku, ale wspomnienie jego nagiego torsu, twardego brzucha i opadajacych d¿insów nie dawało jej spokoju. Wło¿yła spodnie i sweter, musneła rzesy tuszem, przejechała szminka po

Marla jednak nie czuła sie jak nowa, raczej jak przerobiona. Zupełnie jak samochód, który nadawał sie ju¿ tylko do złomowania, ale ktos, kto miał w tym swój cel, postanowił go uratowac, powstrzymała jednak cisnace sie na usta słowa, usiłujac jednoczesnie pozbyc sie wra¿enia, ¿e ktos nia manipuluje. Bo kto miałby to byc? I po co by to robił? Nie Sprawdź Byłaś dziecinną głuptaską. Skończoną idiotką. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze i zauważyła, że ma rumieńce na policzkach i rozszerzone źrenice. - Nawet nie myśl o tym - powiedziała do kobiety patrzącej na nią z lustra. Wzięła szczotkę i dźgnęła nią swoje odbicie. - Takiego głupstwa już nie popełnisz. Nigdy więcej. Doprawdy, ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała, był związek z kimś stąd, zwłaszcza z jakimś żałosnym kowbojem. To wykluczone. Absolutnie niemożliwe. Wiedziała, czego chce w życiu i jakiego mężczyzny szuka. Z pewnością nie gburowatego, biednego kowboja w zakurzonych dżinsach i wyblakłym T-shircie. Już raz miała z kimś takim do czynienia. Jeżeli w ogóle się z kimś zwiąże, to z jakimś dobrze prosperującym biznesmenem, właścicielem firmy, z facetem, który będzie chodził do pracy w garniturze, a w domu wkładał czyste spodnie - przy tym czarującym i wytwornym, i wykształconym, do jasnej cholery. Gniewnie rozczesywała włosy. Dlaczego w ogóle myśli w ten sposób? Kiepsko spała, no i co z tego? Pocałował ją, wielkie rzeczy. Innym kobietom zdarza się to na co dzień. Czym tu się przejmować? Znowu wyjrzała przez