Ulice nie były specjalnie zatłoczone, poza tym załapali się na

True i Susanna często rozmawiali. Nie było w tym nic złego. Gallagher był teraz bogaty, ale przecież nie zawsze tak było. Sam wyszedł z biedy, podobno pochodził z najbardziej ponurych, zakazanych rejonów El Paso. Milla wiedziała, że wciąż ma kontakty w półświatku, wciąż zna wielu nieprzyjemnych osobników. Na przykład szmuglerów. Susanna... i True? To miało sens. Milla nie miała żadnych dowodów, nie znała żadnych faktów, ale intuicja podpowiadała jej, że to ma sens. an43 340 Wyjęła jeden z pistoletów z reklamówki, po czym położyła torbę na podłodze, po lewej stronie nóg. - Co się dzieje? - zapytał Rip. - Z kim rozmawiałaś? - Z niejakim Diazem. - Słyszałem o nim - chrząknął głośno lekarz. - Od kogo? - Przypadkiem usłyszałem rozmowę żony z True - Rip patrzył przez okno. - Zgaduję, że ten Diaz już wie o Susannie. http://www.logopedawarszawa.com.pl się ku drzwiom przechodnim do swojego pokoju. - Odwinę stopy i... Wezmę prysznic i... - Siadaj - powiedział. Zamrugała zdziwiona. Diaz przysunął krzesło i posadził ją na nim. Zapalił lampkę nocną, przykląkł przed Millą i zabrał się za rozsupływanie węzłów zabezpieczających materiał na nogach kobiety Kiedy zdjął już oba prowizoryczne sandały, obejrzał dokładnie obie stopy, szukając ran i zadrapań. Najwyraźniej udało się jednak Milli przetrwać wędrówkę bez nieprzyjemnych śladów. Skończywszy, wstał; Milla zrobiła to samo. an43 300

wymęczony, tak skonany po długich tygodniach żałoby, że z ulgą poczuła, jak zatraca się w czysto fizycznych doznaniach. Powinna była go odepchnąć, odmówić - nie zrobiła tego. Kiedy ją pocałował, an43 435 Sprawdź uzyskania pomocy od True, ale to było przed Diazem. Mimo swoich pieniędzy i kontaktów Gallagher wydawał się jej po prostu mniej efektywny od Diaza. Dawał mniejszą szansę na odnalezienie Pavona. A może to ona się myliła? Może właśnie popełniała największą pomyłkę życia? Ale podjęła już decyzję i zamierzała się jej teraz trzymać. Mimo wszelkich potencjalnie niebezpiecznych konsekwencji. True przeklął cicho pod nosem. an43 180 - Skoro i tak zawsze bierzesz kogoś ze sobą, czemu to nie mogę być ja?