wróci do domu, a wtedy policja poprosi ja, ¿eby powiedziała,

parking na urwisku. Nick szedł za nim powoli, mijajac butwiejace drewniane pale, pokryte paklami i splatana, zielona przedza wodorostów. - Ktos do ciebie przyjechał - burknał stary Ole Olsen, siedzacy w oknie budki z przynetami na podescie. Ruchem brody wskazał na schody, nawet nie spojrzał na Nicka, zajety, jak zawsze, wyrabianiem przynet. - Do mnie? - spytał Nick. W ciagu ostatnich pieciu lat, czyli odkad tu przyjechał, nikt nigdy nie szukał go na przystani. - Tak. Tak mówił. - Ole, z nieodłacznym niedopałkiem cygara przyklejonym w kaciku ust, siedzacy na stołku wsród ró¿nobarwnych przynet i lodówek z robakami i cola, od zawsze stanowił czesc przystani. Półkole siwiejacych, rudych włosów otaczało łysine na czubku jego głowy, a grube fałdy pomarszczonej skóry skrywały jego oczy skuteczniej ni¿ grube szkła okularów, zsunietych na czubek nosa. - Powiedziałem mu, ¿e wypłynałes. On na to, ¿e zaczeka. - Przegryzł nitke i okrecił ja wokół kawałka pomaranczowego mchu, który zaczynał teraz przypominac muche na łososie. - No a jak chciał http://www.logopedawarszawa.info.pl/media/ - Nie, nie potrzebuja. - Czuła sie bardzo nieszczesliwa z powodu dzieci, ale nie miała zamiaru pozwolic temu ani ¿adnemu innemu me¿czyznie rzadzic swoim ¿yciem. - Ale nie mo¿esz oczekiwac, ¿e bede siedziała w tym domu, nie próbujac sie dowiedziec, kim jestem... nie próbujac przypomniec sobie własnego ¿ycia. - Gorace łzy staneły jej w oczach. Spusciła wzrok na swoje dłonie, bezradnie zwisajace miedzy kolanami. Co sie z nia dzieje? Dlaczego czuje taki przymus, by walczyc z tym człowiekiem, by bronic swej niezale¿nosci? Przypomniała sobie, jak w ogrodzie zareagowała na Nicka, i zamkneła oczy. Jaka własciwie jest kobieta, skoro pociaga ja szwagier, a do własnego me¿a, człowieka, któremu przysiegała miłosc, wiernosc i

pielegniarka zda¿yła sie ju¿ odwrócic. Po chwili wróciła ze szklanka wody i słomka. - Podejrzewałam, ¿e dzisiaj sie pani obudzi. Miałam przeczucie. Zaczniemy od wody, a potem spróbujemy soków owocowych, jesli bedzie pani miała ochote zaszalec. Sprawdź - Który co? Marla zamilkła. Nie umiała przyznac sie do tego, co czuła do Nicka. Nie mogła mu przecie¿ powiedziec, ¿e ja pociaga, ¿e pod jego dotykiem miekna jej kolana, a krew zaczyna wrzec w ¿yłach. - Który... który mnie niepokoi - powiedziała w koncu, a Nick usmiechnał sie krzywo, słyszac to niedopowiedzenie. - Tak czy inaczej nie wyglada to j ak „Pełna chata” i ma niewiele wspólnego z typowa szczesliwa, amerykanska rodzina. Tak, Nick, uwa¿am, ¿e to dziwne. Bardzo dziwne. Mam tylko nadzieje, ¿e rozeznam sie w tym wszystkim, zanim do reszty postradam zmysły. - Albo zanim ktos cie zamorduje - dodał z powaga Nick.