pistolet własnoręcznie. - Przywarła plecami do ściany, z bronią nadal wymierzoną w

wychudzony, zarośnięty i z zapadniętą twarzą. Z przerażeniem spojrzał najpierw ku oknu, potem na nią, a wreszcie wykrztusił błagalnie: - Aidez - moi, s'il vous plait, mademoiselle*. Cofnęła się ku drzwiom. - Jest pan Francuzem? - Non, non!Je suis Russe**. - Nazywa się pan Roose? - Non! Je suis de Russie!*** - Och! - teraz zrozumiała. - Jest pan Rosjaninem? Zaczął jej coś gwałtownie tłumaczyć, lecz nie pojmowała ani słowa. Wreszcie zamilkł, a potem osunął się z jękiem na kolana. Nie musiała znać żadnego języka, żeby zrozumieć, że prosi ją o pomoc. Dopiero teraz dostrzegła, że mężczyzna ma ręce i nogi skute kajdanami. Z przerażeniem zdała sobie sprawę, że poznała tajemnicę Michaiła. To dlatego jej kuzyn tak długo bawił w Yorkshire! Nie miała pojęcia, dlaczego uwięził tego człowieka w domku odźwiernego, ale nie dbała o nic. Rozejrzała się błyskawicznie po izbie. Klucz do kajdan wisiał przy drzwiach. Ręce się jej trzęsły, gdy go rozkuwała. Gdy tylko to zrobiła, natychmiast zgasił jej świecę. Becky cofnęła się raptownie. Nieznajomy schwycił ją jednak za łokieć i wskazał ku drzwiom, mówiąc znów coś, czego nie rozumiała. Domyśliła się, że nakazuje jej ciszę. Usłyszała w oddali męskie głosy. Kozacy! Instynktownie odgadła, że Rosjanin pyta, gdzie mogliby się ukryć. Musieli uciekać. Złapała go za rękaw i pociągnęła za sobą. Głosy Kozaków słychać http://www.meble-biurowe.info.pl nadzieje przepadły. Jeśli Becky jeszcze o niczym nie wie, to szybko się dowie. Nie była w końcu głupia. Lepiej byłoby dać się zabić zbirom Dunmire'a półtora roku temu, kiedy nie mógł spłacić długów. Okazał się godny matki i sprzedał się za złoto kobiecie, którą teraz pogardzał. Umowa z baronessą pozbawiła go Lizzie, a dziś mógł również utracić Becky, co było jeszcze gorsze. Gorsze nawet niż utrata matki i ślepego oddania przyjaciółki. Przedtem nie znał miłości, ale teraz wiedział już, czym ona jest. Wszystko przepadło. Były to chyba najkrótsze zaręczyny na świecie. Lękał się samej myśli o powrocie do domu. Wśród łoskotu młotów i zgrzytu pił wszyscy uczestnicy przyjęcia podziwiali przeobrażenia, któremu cała armia cieśli i innych rzemieślników poddawała morski pawilon regenta. Wcześniej złożyli wyrazy uszanowania jego królewskiej wysokości i zostali życzliwie przyjęci. Korpulentny regent, który za młodu wiódł hulaszcze życie, miał wyraźną słabość do

londyńskiej socjety. Postawni, przystojni młodzieńcy mieli reputację ryzykantów i bon vivantów. Nieskazitelnie ubrani, rozparci na obitym jedwabiem siedzeniu, rozmawiali i śmiali się hałaśliwie. - Przestaniesz wreszcie potrząsać tym przeklętym kubkiem do kości? - Nie! Chcę się odegrać po przegranej u Molineux. I zamierzam cię ograć jeszcze dzisiejszej nocy, mój stary. Innych zresztą też! Sprawdź odpłacił jej tym samym? Zabolało ją, że przez cały czas świadomie coś przed nią ukrywał. Czy powinna mu wierzyć? Jedno wiedziała na pewno, nie chce pozostawać w nieświadomości. Wreszcie usłyszała turkot kół i po kilku minutach Alec wszedł do pokoju. Spojrzała na niego chłodno. Spuścił oczy i zdjął frak. - Wróciłem. - Widzę. Spojrzał na nią niepewnie i stanął nieco dalej, wsparty o jedną z kolumienek, podtrzymujących baldachim łóżka. Patrzył w dywan, jakby czekał, aż ona odezwie się pierwsza. Becky milczała, z satysfakcją obserwując jego zakłopotanie. - Kurkow przybył do Brighton - oznajmił - Nie powinnaś się pokazywać ludziom. - Dobrze. Alec zwilżył językiem wargi. - Jak wiele słyszałaś z tamtej rozmowy? - Za mało, żeby zrozumieć, o co chodzi. Podszedł i przyklęknął przy krześle, na