po drugiej ładowały się w taki sam scenariusz.

Przysunął się bliżej. - Nie widziałeś Marleya? - Nie. Nie masz pojęcia, dokąd uciekła twoja żona? Do diabła, Kingsfeld naprawdę zamierzał zrobić jej krzywdę. Sinclair sposępniał. - Nawet nie pytałem i nie chcę o tym rozmawiać. - Rozumiem, chłopcze. Oczywiście. Więc planujesz doprowadzić do aresztowania Marleya? - Na pewno nie pozwolę, żeby ten drań kręcił się na wolności, kiedy nie wiem, gdzie jest moja żona. - Choć z trudem hamował furię, rozmowa szła mu lepiej, niż się spodziewał. Postarał się, żeby Hovarth poczuł whisky, którą przed wyjściem obficie skropił sobie krawat. - Zamierzałem cię wczoraj spytać, czy nie masz reszty tego świstka z pogróżkami. Nie chcę, żeby potem jakiś cholerny adwokat stwierdził przed sądem, że to list Marleya do ukochanej chorej cioci. - Możliwe, że wykorzystałem go do zaznaczenia strony w innej książce - odszepnął Kingsfeld. - Spróbuję go odszukać. - Bardzo by się przydał. http://www.meble-drewniane.net.pl Lucy zupełnie nie wiedziała, jak im to wszystko wyjaśnić. – Chcę, żebyście pojechali z Platonem. Nie wiem na jak długo, może na kilka godzin, a może na kilka dni, dopóki nie wyjaśnimy pewnych rzeczy. On się wami zaopiekuje. Madison pobladła. – Mamo, a co z tobą? – Nie martw się o mnie. Zostanę tutaj z Sebastianem i może uda mi się odwalić trochę roboty. Uwaga J.T. skupiona była na samochodzie. – Mogę jechać na przednim siedzeniu? – Jasne – uśmiechnął się Plato. Madison również spróbowała się uśmiechnąć, ale wypadło to blado. Była starsza od brata i więcej rozumiała. Usiłowała jednak

i zawiesić je w galerii obrazów w Althorpe. Autor bez wątpienia byłby zakłopotany, gdyby zobaczył swoje prace wystawione na widok publiczny, ale Sinclair chciał, żeby po Thomasie zostało coś więcej niż księgi rachunkowe i oficjalne dokumenty. Przez chwilę zastanawiał się, czy złożyć popołudniową Sprawdź - Oczywiście. Nie ma się czym przejmować, Jennifer będzie zachwycona. - Nie wydasz mnie? Pia z powagą podniosła dłoń. - Obiecuję. R S - Dziękuję. - Książę odwrócił się i popatrzył na kolorowe papiery, szukając właściwego wzoru. Pia skorzystała z okazji, by mu się przyjrzeć. Był pięknym, postawnym mężczyzną, ale nie tylko. Kupił dla żony ten poradnik, a teraz chciał kupić taki sam dla Jennifer. Aż trudno w to uwierzyć. - Pani Renati?