Ciężko jej było tutaj przyjść. Z trudem przemknęła obok

nie odwrotnie. Pierwszego dnia siedziałem na fotelu i kołysałem Erikę, Ŝeby zasnęła. Teraz ja siedzę sobie spokojnie, a ona się bawi. Alli skinęła głową, wyobraŜając sobie siedzącego na krześle Marka, nie spuszczającego wzroku z Eriki. I wizja numer dwa: ona, Alli, siedzi razem z nim na fotelu, na kolanach Marka, i pilnują razem dziecka. Ona, Alli, przytula się do Marka, z głową na jego ramieniu. Zamrugała powiekami, zła na siebie, Ŝe takie myśli ją prześladują. - Dobrze się czujesz, Alli? Pokręciła głową, ich spojrzenia spotkały się. - Dobrze, nic mi nie jest. Odniosła wraŜenie, Ŝe dopiero po dłuŜszej chwili powiedział: - No to chodź, pokaŜę ci twój pokój. ZauwaŜyła stojącą na komodzie fotografię w ramce. Wzięła ją do ręki. Przedstawiała parę młodych, uśmiechniętych ludzi, trzymających dziecko na ręku. - To Matt i Candice z paromiesięczną Eriką - powiedział Mark z nutą wzruszenia w głosie. Speszyła się, bo dopiero teraz spostrzegła, jak blisko siebie stali. Mark pochylił się nad zdjęciem, a ona czuła jego oddech na szyi. Ta bliskość wywołała w niej nieznane dotąd uczucia, aŜ zrobiło jej się gorąco. Starała się skoncentrować uwagę na fotografii, pełna obaw, Ŝe kaŜdy jej ruch http://www.merino-shoes.pl/media/ Zauważyła, że pozostałe panny - Diana, Adela i Oriana - kompletnie nic nie robią, choć nie była pewna, czy bierze się to z lenistwa, czy też ze zwykłej ignorancji. Arabella, idąc za przykładem Clemency, zaczęła rozpakowywać kosze. - Di! - krzyknęła. - Pomóż mi przy wycieraniu kie¬liszków. Szkło zostało starannie zapakowane w słomę. - Tak jest, Diano, zrób coś pożytecznego - podchwyciła lady Fabian. Oriana i Adela spojrzały po sobie. - Panno Fabian, może zwiedzimy ten osobliwy kościółek - zaproponowała Oriana. - Chyba nie wszyscy muszą zajmować się rozpakowywaniem. Adela podążyła za nią. - Ostrzegłam Lysandra przed podstępnymi sztuczkami panny Stoneham - ciągnęła Oriana, gdy tylko znalazły się wystarczająco daleko od reszty towarzystwa. - Będzie miał na nią baczne oko, proszę zapamiętać moje słowa. - Mama nie widzi w jej postępowaniu niczego zdrożnego - odparła Adela ze smutkiem. - Przestrzegłam ją, a ona tylko powiedziała, iż panna Stoneham jest dobrze wychowana i całe szczęście, że Diana ją polubiła! Diana! A co ona może wiedzieć, ta mała idiotka? - Jestem zdecydowana zdemaskować tę awanturnicę! - odparła Oriana. - Guwernantka, akurat! Nie zdziwiłabym się, gdyby okazała się jakąś bezrobotną aktorką. - Ohyda! - Adela uniosła brzegi sukni, jakby nie chciała się zarazić. - Na pewno nie zachowuje się jak guwernantka. Gdzie jej pokora i szacunek? - Z pewnością postępuje tak, jakby była nam równa! - przytaknęła jej towarzyszka.

Gloria nie bardzo wiedziała, co z tym fantem zrobić. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄTY CZWARTY Klub nazywał się Rack. Położony na obrzeżach Dzielnicy Francuskiej, z dala od legalnych lokali i niedostępny dla turystów, otwierał podwoje o północy, a kończył działalność o świcie. Obsługiwał klientelę o dość nietypowych gustach seksualnych - sadyści, masochiści, miłośnicy skórzanej bielizny, kolców, łańcuchów i pejczów. Tam właśnie weszła Hope St. Germaine. Santos gwizdnął pod nosem. Pięć dni ją śledził i w końcu uzyskał coś konkretnego. Ale żeby tutaj? Pokręcił głową. Gdyby nie przekonał się na własne oczy, gdyby nie jechał za nią i nie widział, jak wysiada z samochodu i ubrana na czarno, z twarzą ukrytą za woalką, szybko wchodzi do środka, nigdy by nie uwierzył. Prawie ją miał. Sprawdź nosić. Jednak myliłam się, mundurek rozbawił pana jedynie chwilowo. Przez resztę tygodnia, w tych rzadkich chwilach, gdy przebywał pan w domu, nie robił już na panu wrażenia, więc z przyjemnością włożę jutro dżinsy zamiast tego szkaradztwa! Nosiłam go tylko po to, by pana rozbawić - dodała. - Skoro to nie pomogło, z największą przyjemnością schowam go do szafy. Willow nie potrafiła rozgryźć Scotta. Jeżeli chodzi o dzieci, miał złote serce, ale pozostałe emocje trzymał na wodzy. Był dla niej zagadką, tajemniczą księgą napisaną w języku, którego nie znała. - Panno Tyler, czy wszystko w porządku? - Słucham? Och, przepraszam... Zamyśliłam się na chwilę.