odłożyła papierosa do popielniczki.

- Marla, daj spokój - powiedział Nick stanowczo. - Spójrz tylko na siebie. Marla nie mogła sie teraz zobaczyc i, prawde mówiac, nie chciała. Oparta o porecz, podniosła głowe, ¿eby na niego popatrzec. Wiedziała, ¿e musi wygladac okropnie - spocona, z plamami wymiocin na pi¿amie - ale nie dbała o to. Nie przejmowała sie tym, ¿e jej tesciowa i słu¿ba widza ja w tym stanie. Wzieła głeboki oddech i zakaszlała znowu. W ustach miała wstretny smak, w nosie ohydny zapach. - Chodz tutaj. - Nick posadził ja na krzesle w holu. - Zobaczmy, co jeszcze mo¿na zrobic. - Wyciagnał resztki pocietego drutu z jej ust, do ostatniego kawałeczka, tak ¿e po chwili nie zostało ju¿ nic, poza bólem zastałych miesni i ran. - A kiedy przyjedzie karetka... - Zabierz mnie do lekarza, tylko na badanie - nalegała Marla. Nick zawahał sie. - Sadze, ¿e... - Prosze, Nick, mo¿esz to dla mnie zrobic? - spytała i zobaczyła, ¿e jego oczy pociemniały, jakby pod wpływem silnego uczucia. Miesien drgnał w jego twarzy. Zacisnał usta, http://www.meydycna-estetyczna.info.pl Sausalito. Córka była ju¿ na swoim, a były ma¿, Crane Delacroix, chyba in¿ynier, pracował w firmie komputerowej, która odniosła wielki sukces, co pozwoliło sie wzbogacic pracownikom. Crane'owi równie¿. Z informacji, jakimi dysponował Paterno, wynikało, ¿e Pam ¿yła głównie z przyznanych jej po rozwodzie alimentów i nie miała najmniejszego zamiaru wracac do swojego zawodu. Zajmowała sie wszystkim po trochu, od malowania ceramiki po pisarstwo, a tak¿e sprzeda¿a nieruchomosci, ale przez ostanie pół roku nie zawarła ¿adnej transakcji. Pracowała głównie w domu, nie płacac nawet za biurko w firmie, z która była zwiazana. Wiele o niej słyszano, ale w rzeczywistosci niewiele osób

- Troche. Myslałam, ¿e mi przejdzie. Spojrzał na nia jak na idiotke. - Wiec obudziłas sie i... - Nie. - Marla patrzyła na tylne swiatła jadacego przed nimi samochodu. Postanowiła, ¿e powie Nickowi prawde. -Nie obudziły mnie nudnosci. Było jeszcze cos. - Zerkneła na niego Sprawdź wolą pracować za grosze zamiast siedzieć w ciupie. - Cóż, tempo pracy trochę zmalało, odkąd ty wróciłeś na dobrą drogę. Zaśmiał się i posłał jej zabójczy uśmiech, który zaparł Shelby dech w piersiach i przyśpieszył bicie serca. - Chyba tak. - Dopił piwo i zerknął na zegarek. - Co tutaj robisz, z dala od tatuńcia? Popatrzyła prosto w jego stalowoszare oczy. - To, co mi się żywnie podoba. - Niezłe z ciebie ziółko, co? Tym razem to ona się uśmiechnęła. - Tak mówią. Uniósł ciemną brew. - Powinnaś uważać, Shelby. Takie gadki mogą cię wpędzić w kłopoty. - Może ja właśnie szukam kłopotów - odparła i nie mogła uwierzyć, że powiedziała coś takiego. Uświadomiła sobie, że ni mniej, ni więcej z nim flirtuje.