Uścisnął ją, westchnął przeciągle, a potem pocałował w skroń.

odcieniami czerwieni i oran¿u. Noc zmieniła sie w dzien. Kiedy cie¿arówka eksplodowała, nocna cisze rozdarł potworny krzyk, straszny, potepienczy odgłos konania, którego nie sposób zapomniec. Na las spadł deszcz iskier, opalajac mu włosy, narciarke i kurtke. Po lesie rozszedł sie dym, zapach oleju napedowego i swad palonej gumy. Przez chwile miał wra¿enie, ¿e zaraz umrze. Bóg jeden wie, ¿e na to zasłu¿ył. Wtedy go zobaczył. Podarunek od samego diabła: w ognistym swietle eksplozji zobaczył swojego jeepa. W 7 przydymionych szybach odbijały sie płomienie. Wóz stał dokładnie tam, gdzie go zaparkował. Na opuszczonej drodze, która dawniej zwo¿ono drewno z wyrebu. Wstał, rozpiał zamek kieszeni i wyjał kluczyki. Otworzył drzwiczki. A wiec udało sie. Prawie. Dym dusił go. Szybko wsiadł do samochodu. Dr¿ał, w kostce czuł bolesne pulsowanie. Przekrecił kluczyk w stacyjce. Jeep zapalił od razu. Las zalewało dziwne, niepokojace swiatło. Na wszelki wypadek nie zdjał narciarki i zatrzasnał drzwiczki. Wrzucił jedynke, silnik zawył, opony zabuksowały w http://www.mifaucustomknives.pl/media/ mocniej, szybciej. W strumieniach ciepłej wody Marla zarzuciła mu rece na szyje, a jej piersi uniosły sie ku niemu, jak na powitanie. Nick czuł krew pulsujaca w ¿yłach, uderzyła do głowy, wzmagajac ¿adze. Mokre d¿insy nagle wydały mu sie za ciasne. Całujac jej szyje, wiedział, ¿e nie potrafi przestac. Nie był w stanie myslec, nie dbał o konsekwencje. Liczyła sie tylko ta chwila. Marla jekneła, czujac na plecach stru¿ke goracej wody. - Nick - wyszeptała. - O Bo¿e... Wsuneła palce w jego mokre włosy i zapomniała o całym swiecie, zapomniała o swoich watpliwosciach, lekach, 409 szalenstwie, jakim było jej ¿ycie. Czuła jego twarde, silne ciało

ju¿ spokojniejszy, gniew sprzed kilku minut zniknał. - Jesli chcesz. - Zawsze warto spróbowac. 326 Nick zjechał na przystan nad Zatoka Richardsona i zaparkował na miejscu dla mieszkanców. Sprawdź lokalizacja nie mogła ich usprawiedliwiac. W ka¿dym razie zdaniem Nicka. Alex zaparkował na waskim, zarezerwowanym dla niego miejscu w gara¿u pod budynkiem, a potem poprowadził brata do windy, która wjechali na trzecie pietro. Pchnał podwójne drzwi z grubego szkła, ozdobione logo firmy, i wszedł do holu. Zatrzymał sie tam na dłu¿sza chwile, przedstawił Nicka sekretarce, odebrał wiadomosci, a potem zaprosił brata do wielkiego gabinetu. Stało tam pote¿ne biurko, kilka kanap, stolik z dwoma skórzanymi fotelami, barek i długa, niska szafa na dokumenty. Biurko stało przed oknami, z których roztaczał sie widok na całe miasto. Miedzy dachami budynków migotały wody zatoki.