-Nie o to chodzi. - Laura wstała. - Ty siebie widzisz. Richardzie.

– Znowu posłał jej zabójczy uśmiech. – Nie umiem jeszcze zbyt dużo, ale czym chata... – Umieram z głodu – powiedziała, siadając z pełnym talerzem przy stole. – Uwielbiam domowy chleb. Masz piekarnik? – Tak. – Emma energicznie poruszyła się. Luke spojrzał na nią i przechylił mocniej butelkę. Mała znowu zabrała się do jedzenia. – Dostałem od młodszej siostry na zeszłoroczną Gwiazdkę. Kate nie mogła uwierzyć, że siedzi w jego kuchni, rozmawiając o tak zwykłych sprawach jak piekarniki do pieczenia chleba i kawa. A jeszcze parę minut temu była pewna, że John Powers wykradł jej córkę. – Dobrze spałaś? – zapytał. – O dziwo, tak. – Była tak zmęczona, że nie miała żadnych koszmarów ani w ogóle snów. – A ty? – Jak niemowlę. Emma skończyła mleko, ale nadal ssała smoczek. Luke wyciągnął go z jej ust, wziął małą na ramię i zaczął poklepywać. Kate była zdumiona jego wprawą. – Masz własne dzieci? – spytała, chociaż pytanie było wścibskie. – Nie. – Luke pokręcił głową. – Ale pięcioro młodszego rodzeństwa, więc teraz co i rusz zostaję wujkiem. – No tak, zapomniałam, że pochodzisz z dużej rodziny. Emma głośno http://www.my-medyczni.net.pl również opiekować się cudzymi dziećmi, choć za tym ostatnim, jak twierdziła, nie przepadała. Byłby wniebowzięty, gdyby zdecydowała się zostać na stałe. Ale jak mógłby tego od niej żądać? Jest młoda i pragnie przeżyć życie na swój sposób, a nie wciąż tylko usługiwać innym. – A na koniec przyrządzę mój ulubiony deser – ciągnęła. – G âteau Meringue de la F oret N oire, czyli mnóstwo wiśni, migdałów i świeżej śmietanki. – Zamyśliła się. – To nie lada wyzwanie, ale przyda mi się trening. Niewykluczone, ze będę musiała znów utrzymywać się z kucharzenia, jeśli nie spełni się moje marzenie o znalezieniu wyjątkowego celu w zyciu, którego wciąż bezskutecznie szukam. Dwoje przyjaciół Thea zjawiło się u niego po sobotnim przyjęciu bardzo późno, dopiero o pierwszej w nocy. Lily, która wcześnie

- Dobrze. Zupełnie nieźle nam idzie. Jack zdumiał się tą cudowną przemianą swoich synów. Wiedział, że powinien się cieszyć, że wszystko idzie dobrze, jednak z jakiegoś dziwnego powodu nie potrafił. - Może powinienem wycofać to ogłoszenie i namówić Sprawdź ROZDZIAŁ DRUGI Nowy Orlean, stan Luizjana, styczeń 1999 Bar z przekąskami ,,Buster’s Big Po’boys’’ znajdował się na rogu jednej z najruchliwszych ulic miejscowego centrum biznesu. Serwował dokładnie to, na co wskazywała jego nazwa: wielkie i tanie owalne kanapki, najczęściej z krewetkami lub ostrygami, do tego sałata, pomidory i mnóstwo gęstego majonezu. Oczywiście jeśli ktoś nie lubił smażonych owoców morza, mógł wybrać inne specjały, na przykład tradycyjną nowoorleańską czerwoną fasolkę z ryżem. Jeśli idzie o wystrój, ,,Buster’s’’ przypominał inne tego rodzaju miejsca w Crescent City. Zajmował stare pomieszczenie z odpadającym tynkiem i Bóg wie jaką historią. Sufit był tu bardzo wysoki, od czerwca do września pełną parą pracowała klimatyzacja, a w środku i tak było